Zawsze byłam psiarą.Miałam, kochałam,dbałam, karmiłam , zżywałam się .. a potem płakałam po nich, kiedy przyszło się rozstać. Najpierw był to Net- spore czarne kundlisko, wyciągnięte z leśnej nory - w której go urodziła na wpół zdziczała matka. Miał na ciele dziesiątki kleszczy, ale przeżył i baaardzo długo się kochaliśmy, choć niezły był z niego zawadiaka. Potem miałam dziewczynkę o imieniu Priekrasnaja Raisa. Ta śliczna suka rasy owczarek niemiecki była tak mądra ze potrafiła wyciągać z kontaktu kabel zasilający tv- jeśli się nią nikt długo nie zajmował. Miała tez niezwykłą intuicję.
Po niej nastał Gorbi- fantastyczny , rasowy , stalowoszary owczarek kaukaski. Potężny, wielki pies ,który płakał i śmiał się razem ze mną, chociaż tak na co dzień to kawal był z niego cholery.Odszedł po długim i myślę -szczęśliwym życiu , żegnany z wielkimi łzami i bólem. Nic nie mogło go zastąpić ,ale poczucie straty załagodził pan mąż kupując bernardyna- Franka. Bernardyny są fantastyczną rasą . Opiekuńcze , jowialne , spokojne psy z jedną dużą wadą- uwielbiają się włóczyć.
Mój kiedy dorósł, co jakiś czas był na ,, gigancie - czyli, że rozsznurowawszy płot z siatki udawał się na wycieczkę, a potem należało go szukać za pomocą ogłoszeń na słupach , powiadomień o zaginięciu, zamieszczanych w prasie lokalnej i internecie. Z ostatniej wycieczki pies nie powrócił i ogłoszenia z ofertą dużej nagrody na nic się zdały . Na pamiątkę został mi jedynie- spruty, niczym sweterek, metalowy płot od kojca, cośmy go z mężem kazali zbudować z myślą, że zapobiegnie to wycieczkom naszego ulubieńca. Niestety złudne to były nadzieje.
Po tym zdarzeniu kilka lat nie miałam psa.Przyjaciele pytali -co teraz? ty nie masz psa? to nie możliwe. I ja też już bardzo tęskniłam...
Dziś byłam w Inowrocławiu.Pojechałam po prezent z okazji zbliżających się okrągłych urodzin. I OTO Z ZACHWYTEM PRZEDSTAWIAM WAM MOJĄ NAJNOWSZĄ , PSIĄ MIŁOŚĆ.
OTO TYTUS - trzymiesięczny pies rasy buldog angielski. Po pewnym namyśle sądzę, że będzie się do niego mówić - Walduś albo wręcz ,, cycu jeden,,Pasuje prawda?
Dziś pies został wybrany ,obfotografowany i kupiony, ale do domu przyjedzie za 2 tygodnie bo pańcia musi jeszcze odbyć szkolenie u Dionne Swift i poleci w tym celu do Anglii. Ale jak tylko wróci to zaraz, szybciutko uda się nazad do Inowrocławia i przywiezie swoje psie szczęście do domu.Już nie może się doczekać i cieszy się jak małe dziecko.
PSY GÓRĄ
HIP HIP HURRA.
,, UNIKALNA,, BEATA JARMOŁOWSKA
BLOG BEATY JARMOŁOWSKIEJ
MODA,TKANINA, WNETRZA
niedziela, 19 lutego 2012
wtorek, 14 lutego 2012
SZALONE WRZECIONA
KRĘĆ SIĘ , KRĘĆ WRZECIONO... |
Załozenie było tez takie żeby w szale tworzenia uzywać najróżniejszych naturalnych ,odpadowych surowców . Takich co to - tu kawalek został, tam kłaczek sie pod stołem znalazł.No i zeby stworzyć włóczkę fantazyjną na maksa, bawiąc się przy tym doskonale.
A oto rezultaty zdjęte z motowidła. No.... wariackie jak się patrzy . Ale w końcu o to przeciez chodziło.Ciekawe jak wygląda filc z tymi wełnami. Czy kursantki mogą podrzucić zdjęcia do publikacji blogowej w celach poglądowych?
sobota, 11 lutego 2012
,, Świt w szronach i wiosna spózniona....,,
Kontynuując wątek lniany przedstawiam dziś kilka kolejnych próbek.Powyzej - fragment makatkowo- odzieżowy zrobiony z kłaczka czesanki, pakuł lnianych , włókien lnianych , wiskozowego szala/ rama/niemodnej kamizelki/Zara/ i resztek gipurowej recznie barwionej koronki. Ponizej widok w rozłozeniu, ale odzieżowo bardziej mi sie podoba.
Teraz pora na coś co od dawna za mną chodziło - a mianowicie filc z haftem . Próbkę filcu z jedwabiami i lnami wrzuciłam na hafciarkę komp. Efekt - oceńcie sami.
Maszyna dosyć dobrze sobie poradziła z haftem mimo sporych nierówności , sznurków i włókien na próbce.
A na koiec zostawiłam coś ,co bardzo mi sie podoba i na pewno będę to robić i nosić . Mianowicie z włokien lnianych i resztek tkanin jedewabnych -uprzędłam wlóczkę. Przyznam ze jestem bardzo pozytywnie zaskoczona wlasciwosciami -bo ani sztywne ,ani gryzące, za to bardzo bardzo ładne. Trzeba wykonać inne warianty kolorystycze . Na lato bedzie jak znalażł
Teraz pora na coś co od dawna za mną chodziło - a mianowicie filc z haftem . Próbkę filcu z jedwabiami i lnami wrzuciłam na hafciarkę komp. Efekt - oceńcie sami.
Maszyna dosyć dobrze sobie poradziła z haftem mimo sporych nierówności , sznurków i włókien na próbce.
A na koiec zostawiłam coś ,co bardzo mi sie podoba i na pewno będę to robić i nosić . Mianowicie z włokien lnianych i resztek tkanin jedewabnych -uprzędłam wlóczkę. Przyznam ze jestem bardzo pozytywnie zaskoczona wlasciwosciami -bo ani sztywne ,ani gryzące, za to bardzo bardzo ładne. Trzeba wykonać inne warianty kolorystycze . Na lato bedzie jak znalażł
DO WŁOCZKI Z POWYŻSZEGO ZDJĘCIA UŻYŁAM SUROWYCH WŁÓKIEN LNIANYCH I CIENKICH TKANIN JEDWABNYCH - UPRZEDNIO PORWANYCH W PASY . WSZYSTKO SPRZĘDZIONE NA THERESCE./ W SINGLA/ |
czwartek, 9 lutego 2012
CONFETTI
Dziś trochę biżuterii w modnym ostatnio stylu ,,confetti,,- czyli ze róbta co chceta.Ja połączyłam swarowskie świecidełka z kwiatkami z emalii i filigranami . Wszystko zostało zespolone masą Ferido i ujęte w metal.Fajnie się nosi taką dużą biżuterię bo ona niezwykle ubiera i skupia uwagę.
Tutaj widzimy naszyjnik z kulą i kolczyki.Ferido zostało użyte jako baza ,widać że metalu wcale nie ma- poza łańcuszkiem oczywiście. Całość nieżle wygląda , dosyć łatwo i przyjemnie się to robiło .
Na koniec naszyjnik został zapakowany w bibułkę i autorskie pudełeczko by przygotować go do dalekiej podróży - bo właśnie leci do USA ...
Tutaj widzimy naszyjnik z kulą i kolczyki.Ferido zostało użyte jako baza ,widać że metalu wcale nie ma- poza łańcuszkiem oczywiście. Całość nieżle wygląda , dosyć łatwo i przyjemnie się to robiło .
Na koniec naszyjnik został zapakowany w bibułkę i autorskie pudełeczko by przygotować go do dalekiej podróży - bo właśnie leci do USA ...
środa, 8 lutego 2012
CHLEBA I IGRZYSK???
Jestem zbulwersowana.
Od jakiegoś czasu obserwuję spektakularną nagonkę na Kasie - matkę małej Madzi....
I mam dosyć. Stanowczo. To jest k... paranoja.
Straszne jest to co się stało. Straszne ... ale to co się wyrabia dookoła- to jest coś niebywałego .
Środek Europy, 21 wiek- a dziewczyna na naszych oczach zostaje ukamieniowana. Bez sądu , bez litości społeczeństwo - szczute bezprzykładnie przez media, z wielką zajadłością wydało zaoczny wyrok.
22 latka- dzieciak jeszcze ,z patologicznego domu , z ewidentnym syndromem ofiary.... .Zimny obcy mąż,smarkacz który korzysta z każdej okazji żeby się pokazać w tv.Ostatnio oznajmił ze w swojej katolickiej łaskawości kocha Kasie i jej nie zostawi. Nooo. - ludzki pan...
Duża rzecz być z zoną na dobre i na złe.Zasługuje co najmniej na Nobla. I od razu trzeba to ogłosić w mediach.
Pseudo-przyjaciołki oceniające i publicznie wytykające potknięcia.
Suka teściowa- oceniąjąca co się da , piętnująca błędy wychowawcze i niedociągniecia w prowadzeniu domu.Nieobecni rodzice...
Jezu ... skąd 22 latka z patologicznej rodziny miała umieć prowadzić dom i dlaczego jej kochająca tesciowa nie pomogła w takim razie. W jakim piekle żyła ta dziewczyna , pośród jakich potworów Jakie totalne parcie na szkło mają ci ludzie , do czego jest jeszcze zdolna ta rodzina żeby zaistnieć w mediach...??
Szanowni państwo - wystarczy,przestańcie już .Skierujcie chociaż cień tej energii na relacje panujące pośród was. Przyjrzyjcie się sobie. Wnikliwie najlepiej.
Wasza żona , córka , synowa w ewidentnej depresji poporodowej - jej osamotnienie-a teraz ta tragedia. Znikąd żadnej pomocy, znikąd litości. I to wszystko na oczach całego kraju ... w świetle jupiterów.
Oszalały, prymitywny Rutkowski,z gębą niczym stara dynia porzucona nieopodal strzelnicy sportowej.Gość bez grama kultury- co to o ile pamiętam sam niedawno w wiezieniu przebywał . Na naszych oczach robi wszystko , wszystko żeby znowu zaistnieć nie licząc sie z niczym a zwłaszcza z rzeczami tak staroświeckimi jak etyka.poczucie przyzwoitości, czy elementarne zasady zawodowe .Jego łapsko na ramieniu Katarzyny w momencie gdy ją nakłonił do złożenia zeznań, ...Ohyda.
Cały ten cyrk dzieje s się tu i teraz , nie w średniowieczu , nie w Iranie i do licha nie CHomeini zasiada u nas za sterami władzy-WIEC POWIEDZCIE MI JAKIM CUDEM TO WSZYSTKO UCHODZI TEMU PANU NA SUCHO?? ?
.Medialna szopka i medialny lincz.Cud ze jej kołem nie łamał w celu zwiększenia oglądalności.Ale następnym razem kolejny baran na pewno się do tego posunie.
Z wielką przykrością, z obrzydzeniem się temu przyglądam...Po co się przyglądam?? A można się nie przyglądać.?Jakakolwiek próba odpalenia któregoś z mediów- / Tv , internet radio/ skutkuje zalewem kolejnych informacji.
Wychowałam 2 synów. Sama praktycznie- bo małż jako lekarz nieustannie przebywał w pracy . . Miałam depresje poporodową....Pół roku koszmaru, pół roku irracjonalnego żalu do całego świata do wszystkich- za to co mnie spotkało. Zaniedbywałam siebie ,dom , - dziecka nie zaniedbywałam bo się nie dało zaniedbywać. Darło się na cały regulator.
Ja się zwyczajnie nauczyłam miłości do mojego syna... Miłości bezgranicznej, najsłodszego uczucia na świecie- dającego niebywałą siłę i moc przenoszenia gór. Tej co,, cierpliwa jest , łaskawa jest,, .i za ten dar niezwykły dziękuję moim dzieciom....Ale kiedyś byłam w czarnej dupie ,widziałam ciemność i nie będę rzucać kamieniem.
. Moi synowie mieli szczęście być posiadaczami twardych tyłków i dlatego są cali i zdrowi.
Ileż to razy Stefan gwizdnął w coś swoja wielką głową, nadział się na nożyczki,rozorał brodę na rowerze, itp itd. Kto miał 2 zdrowych chłopców w domu - wie o czym mowa.
Mała Madzia niestety nie miała tego szczęścia.
Macierzyństwo to kurde nie jest bajka. I najwyższa pora zacząć o tym otwarcie mówić a nie w glorii i świetle kamer wydawać wyroki i szczuć tę biedną , ogłupiałą i potwornie samotną dziewczynę, której dziecku się straszna rzecz przytrafiła. Nie jedno takie dziecko w tym naszym polskim raju mamy
Zrobiono z tej dziewczyny kozła ofiarnego.Jak łatwo się u nas wybacza potkniecia mężczyznom-pijaństwo, przemoc domową, molestowanie progenitury czy nagminne zaniedbywanie najbliższych. Matkom, kobietom nie wybacza się nic i nigdy. A już szczególnie uchybień w uświęconym nie wiadomo czym- macierzństwie.
Nie mamy prawa do niewiedzy i błędów. Facet może pic, bic, zdradzać. Kobieta nigdy, bo jak nie to zapłonie stos. Tak jak teraz - żywym, jasnym ogniem , wysoko pod niebo- płonie stos Katarzyny.
Psychologowie mówią ,że kozioł ofiarny jest niezbędny wtedy- kiedy poziom frustracji otoczenia nie pozwala normalnie funkcjonować i potrzebny jest ktoś, zwykle najsłabsze ogniwo- żeby przcnieść swoje złe emocje na niego...
Czyżby to był chory kraj ? dla chorych ludzi?
PRZEPRASZAM ALE MI SIĘ , KURDE,ULAŁO.
Od jakiegoś czasu obserwuję spektakularną nagonkę na Kasie - matkę małej Madzi....
I mam dosyć. Stanowczo. To jest k... paranoja.
Straszne jest to co się stało. Straszne ... ale to co się wyrabia dookoła- to jest coś niebywałego .
Środek Europy, 21 wiek- a dziewczyna na naszych oczach zostaje ukamieniowana. Bez sądu , bez litości społeczeństwo - szczute bezprzykładnie przez media, z wielką zajadłością wydało zaoczny wyrok.
22 latka- dzieciak jeszcze ,z patologicznego domu , z ewidentnym syndromem ofiary.... .Zimny obcy mąż,smarkacz który korzysta z każdej okazji żeby się pokazać w tv.Ostatnio oznajmił ze w swojej katolickiej łaskawości kocha Kasie i jej nie zostawi. Nooo. - ludzki pan...
Duża rzecz być z zoną na dobre i na złe.Zasługuje co najmniej na Nobla. I od razu trzeba to ogłosić w mediach.
Pseudo-przyjaciołki oceniające i publicznie wytykające potknięcia.
Suka teściowa- oceniąjąca co się da , piętnująca błędy wychowawcze i niedociągniecia w prowadzeniu domu.Nieobecni rodzice...
Jezu ... skąd 22 latka z patologicznej rodziny miała umieć prowadzić dom i dlaczego jej kochająca tesciowa nie pomogła w takim razie. W jakim piekle żyła ta dziewczyna , pośród jakich potworów Jakie totalne parcie na szkło mają ci ludzie , do czego jest jeszcze zdolna ta rodzina żeby zaistnieć w mediach...??
Szanowni państwo - wystarczy,przestańcie już .Skierujcie chociaż cień tej energii na relacje panujące pośród was. Przyjrzyjcie się sobie. Wnikliwie najlepiej.
Wasza żona , córka , synowa w ewidentnej depresji poporodowej - jej osamotnienie-a teraz ta tragedia. Znikąd żadnej pomocy, znikąd litości. I to wszystko na oczach całego kraju ... w świetle jupiterów.
Oszalały, prymitywny Rutkowski,z gębą niczym stara dynia porzucona nieopodal strzelnicy sportowej.Gość bez grama kultury- co to o ile pamiętam sam niedawno w wiezieniu przebywał . Na naszych oczach robi wszystko , wszystko żeby znowu zaistnieć nie licząc sie z niczym a zwłaszcza z rzeczami tak staroświeckimi jak etyka.poczucie przyzwoitości, czy elementarne zasady zawodowe .Jego łapsko na ramieniu Katarzyny w momencie gdy ją nakłonił do złożenia zeznań, ...Ohyda.
Cały ten cyrk dzieje s się tu i teraz , nie w średniowieczu , nie w Iranie i do licha nie CHomeini zasiada u nas za sterami władzy-WIEC POWIEDZCIE MI JAKIM CUDEM TO WSZYSTKO UCHODZI TEMU PANU NA SUCHO?? ?
.Medialna szopka i medialny lincz.Cud ze jej kołem nie łamał w celu zwiększenia oglądalności.Ale następnym razem kolejny baran na pewno się do tego posunie.
Z wielką przykrością, z obrzydzeniem się temu przyglądam...Po co się przyglądam?? A można się nie przyglądać.?Jakakolwiek próba odpalenia któregoś z mediów- / Tv , internet radio/ skutkuje zalewem kolejnych informacji.
Wychowałam 2 synów. Sama praktycznie- bo małż jako lekarz nieustannie przebywał w pracy . . Miałam depresje poporodową....Pół roku koszmaru, pół roku irracjonalnego żalu do całego świata do wszystkich- za to co mnie spotkało. Zaniedbywałam siebie ,dom , - dziecka nie zaniedbywałam bo się nie dało zaniedbywać. Darło się na cały regulator.
Ja się zwyczajnie nauczyłam miłości do mojego syna... Miłości bezgranicznej, najsłodszego uczucia na świecie- dającego niebywałą siłę i moc przenoszenia gór. Tej co,, cierpliwa jest , łaskawa jest,, .i za ten dar niezwykły dziękuję moim dzieciom....Ale kiedyś byłam w czarnej dupie ,widziałam ciemność i nie będę rzucać kamieniem.
. Moi synowie mieli szczęście być posiadaczami twardych tyłków i dlatego są cali i zdrowi.
Ileż to razy Stefan gwizdnął w coś swoja wielką głową, nadział się na nożyczki,rozorał brodę na rowerze, itp itd. Kto miał 2 zdrowych chłopców w domu - wie o czym mowa.
Mała Madzia niestety nie miała tego szczęścia.
Macierzyństwo to kurde nie jest bajka. I najwyższa pora zacząć o tym otwarcie mówić a nie w glorii i świetle kamer wydawać wyroki i szczuć tę biedną , ogłupiałą i potwornie samotną dziewczynę, której dziecku się straszna rzecz przytrafiła. Nie jedno takie dziecko w tym naszym polskim raju mamy
Zrobiono z tej dziewczyny kozła ofiarnego.Jak łatwo się u nas wybacza potkniecia mężczyznom-pijaństwo, przemoc domową, molestowanie progenitury czy nagminne zaniedbywanie najbliższych. Matkom, kobietom nie wybacza się nic i nigdy. A już szczególnie uchybień w uświęconym nie wiadomo czym- macierzństwie.
Nie mamy prawa do niewiedzy i błędów. Facet może pic, bic, zdradzać. Kobieta nigdy, bo jak nie to zapłonie stos. Tak jak teraz - żywym, jasnym ogniem , wysoko pod niebo- płonie stos Katarzyny.
Psychologowie mówią ,że kozioł ofiarny jest niezbędny wtedy- kiedy poziom frustracji otoczenia nie pozwala normalnie funkcjonować i potrzebny jest ktoś, zwykle najsłabsze ogniwo- żeby przcnieść swoje złe emocje na niego...
Czyżby to był chory kraj ? dla chorych ludzi?
PRZEPRASZAM ALE MI SIĘ , KURDE,ULAŁO.
sobota, 4 lutego 2012
,, Piechotą do lata ,,
Bogu dzięki znowu na filc mnie naszło. A już myślałam, że do mnie nie wróci.... że wszystko już było.
Tym razem - łączyłam filc z z tkaninami lnianymi i surowym włóknem.
Pytanie było jaką minimalną ilość wełny trzeba użyć żeby się lniany cobweb kupy trzymał ,czy w ogóle to wyjdzie i będzie się do czegoś nadawało.
To co widać powyżej- jest klasycznym filcem pajęczym - udekorowanym ręcznie przędzionymi włóczkami .Runa ma w sobie niewiele.
Jako tło użyłam leciutkiego moheru i nitki brokatowej.Filcowałam krótko z odrobiną białej wełny.
Tu - wersja na siatce lnianej , plus dekory i ażury. Kwiaty z czystego , nieuprzędzionego włókna lnianego , które ku wielkiemu mojemu zaskoczeniu daje się przyfilcowac dosyć gładko. Mięknie też pod wpływem wody z mydłem i wygląda cacy.
Dodatkową przeszkodę stanowiła tkanina lniana- użyta jako baza do nuno. Zastosowałam cieniutką siatkę- żeby mi łatwiej było przymocować len do lnu. A i po części dlatego że projektuję wiosnę i lato. Próba zakończona sukcesem ,wszystko znakomicie się trzyma...
Ten cudny , leciuteńki kawałek pokazuje że można zrobić cobweb nie używając wełny. Uwierzcie mi- zużyłam dosłownie kłaczek czesanki,.Reszta to pakuły lniane , sznurki, surowe włókno i delikatna brokatowa pudrowo- różowa nić
W rezultacie uzyskałam zgrzebne- barokowe eko. Kocham taki klimat i estetykę. Będę to nosić latem ,bo jest bardzo, bardzo szlachetne i piękne.
Ja wiem ze niektóre z nas nie lubią naturalnego lnu. Przyjmuje do wiadomości - chociaż nie rozumiem.J a - gdybym mogła, nosiła bym wyłącznie len , im bardziej surowy - tym lepiej.
Surowy nie znaczy jednak- powyciągana bezkształtna galabija ,ma być ciekawie, współcześnie, oryginalnie i modnie. Dzisiejsze próby spełniają na szczęście te wymogi....
Tym razem - łączyłam filc z z tkaninami lnianymi i surowym włóknem.
Pytanie było jaką minimalną ilość wełny trzeba użyć żeby się lniany cobweb kupy trzymał ,czy w ogóle to wyjdzie i będzie się do czegoś nadawało.
To co widać powyżej- jest klasycznym filcem pajęczym - udekorowanym ręcznie przędzionymi włóczkami .Runa ma w sobie niewiele.
Jako tło użyłam leciutkiego moheru i nitki brokatowej.Filcowałam krótko z odrobiną białej wełny.
Tu - wersja na siatce lnianej , plus dekory i ażury. Kwiaty z czystego , nieuprzędzionego włókna lnianego , które ku wielkiemu mojemu zaskoczeniu daje się przyfilcowac dosyć gładko. Mięknie też pod wpływem wody z mydłem i wygląda cacy.
Dodatkową przeszkodę stanowiła tkanina lniana- użyta jako baza do nuno. Zastosowałam cieniutką siatkę- żeby mi łatwiej było przymocować len do lnu. A i po części dlatego że projektuję wiosnę i lato. Próba zakończona sukcesem ,wszystko znakomicie się trzyma...
Ten cudny , leciuteńki kawałek pokazuje że można zrobić cobweb nie używając wełny. Uwierzcie mi- zużyłam dosłownie kłaczek czesanki,.Reszta to pakuły lniane , sznurki, surowe włókno i delikatna brokatowa pudrowo- różowa nić
W rezultacie uzyskałam zgrzebne- barokowe eko. Kocham taki klimat i estetykę. Będę to nosić latem ,bo jest bardzo, bardzo szlachetne i piękne.
Ja wiem ze niektóre z nas nie lubią naturalnego lnu. Przyjmuje do wiadomości - chociaż nie rozumiem.J a - gdybym mogła, nosiła bym wyłącznie len , im bardziej surowy - tym lepiej.
Surowy nie znaczy jednak- powyciągana bezkształtna galabija ,ma być ciekawie, współcześnie, oryginalnie i modnie. Dzisiejsze próby spełniają na szczęście te wymogi....
środa, 1 lutego 2012
,, TARKUJ , TARKUJ...,,
Mikołaj przyniósł mi piękny , długo wyczekiwany i niezwykle przydatny prezent. Drum carder firmy Ashford - czyli gręplarkę bębnową do wełny.
Nie tylko mnie ucieszył ten drobiazg bo na zdjęciach poniżej widać moją pasierbową- Agatę, która w Sylwestra/ tak, tak/dołączyła do grona prządek.
Państwo Pasiebowstwo- Olejniczakowie, czyli mój Pasierb Paweł wraz z małżonką ,zwizytowali nas w tym dniu szczególnym. Ja wypróbowywałam gręplarkę, nieopodal leżało wrzeciono od Kromskich... no i tak mimochodem Agata się załapała na prządkę. Bardzo się jej podobało, szczególnie możliwość kręcenia kolorowych battsów . Zaraz tez uczyniła sobie kilka , zabrała wrzeciono do swojego domu i kręci.
Dziś wieczorem jakoś świruje blogger ,bo się zdjęcia w kolejności nie chcą wklejać. Jest to irytujące bo na koniec zostawiłam fajny myk dla tych z Was co gręplarki posiadają i wiedzą jak trudno je utrzymać w ryzach czyli przymocować skutecznie do podłoża .
Postaram się wkleić zdjęcie urządzenia wypożyczonego mi czas jakiś temu przez jedną z kursantek- Gabi .W skład zestawu wchodzą- drum carderka i stół montażowy, który jest rozkładany i stanowi stabilną podstawę . Podobno do dostania w Castoramie lub innym tego typu przybytku. Kombinacja owa jest autorstwa męża Gabrieli , który nie mogąc patrzeć jak sie dziewczyna morduje- wymyślił takie znakomite udogodnieni.Zdjęcie opublikowane za zgodą w/w.
Niektóre z nas to mają dobrze...
Dziękujemy Gabrysi za wypożyczenie i kłaniamy się mężowi, gratulując znakomitego pomysłu.
Agatka i efekty jej pierwszego gręplowania |
Pogręplowane batty |
Ugręplowane i uprzędzione na Theresce |
Małz z najstarszym synem pomagają jak umieją . Pasierb poszedł na całość. A poniżej widać moją Przyjaciółkę, która takoż nie mogła się oderwać od gręplarki . Jak to zajęcie wciąga.... |
Subskrybuj:
Posty (Atom)