NAJSERDECZNIEJSZE ŻYCZENIA ŚWIĄTECZNE I NOWOROCZNE PRZESYŁA
-GAJA
,, UNIKALNA,, BEATA JARMOŁOWSKA
BLOG BEATY JARMOŁOWSKIEJ
MODA,TKANINA, WNETRZA
poniedziałek, 24 grudnia 2012
wtorek, 11 grudnia 2012
ALCHEMIA
T
Oto kilka prób z nowej drukowanej serii pt,, Alchemia,, .Tym razem posłużyłam się akrylami i klasycznym sitodrukiem.
Oprócz farb akrylowych nakładanych warstwowo- użyłam także techniki flokowania i choć to były moje pierwsze próby - okazały się nadzwyczaj obiecujące. Końcowa warstwa , z flokiem - u mnie zwykle wielokolorowym, nadaje tkaninie wyrazistości i głębi.
Jeden z nadrukowanych kawałków posłużył do oprawienia mojej ukochanej ,, Biegnącej z Wilkami,,Od dłuższego czasu książka ta wymagała nowej okładki ,ale pierwszy raz zrobiłam coś co w mojej ocenie było godne takiej oprawy.
I przy okazji autorską oprawę dostał tez kalendarz na 2013 rok..
A poniżej można obejrzeć zadrukowaną w/w technikami - skórę. Bardzo obiecujący jest to rezultat jako że użyłam skór zalegających w pracowni ,które jeszcze dobrej jakości były, ale wizualnie nie nadawały się do niczego. Po odmianie zaś- będą piękne torebki , portfele albo i co innego jeszcze.
I na koniec dwie próby druku 3-d wykonane na starym grubym polskim lnie. Rany... jak ja lubię takie zgrzebno- złocone zestawienia.Akurat te efekty bardzo mi się podobają i zaraz sobie takie zasłony do sypialni popełnię...
Użyłam pasty puchnącej do akryli i brązu w pudrze.No i co Wy na to?
Uściski
Gaja
Oto kilka prób z nowej drukowanej serii pt,, Alchemia,, .Tym razem posłużyłam się akrylami i klasycznym sitodrukiem.
Oprócz farb akrylowych nakładanych warstwowo- użyłam także techniki flokowania i choć to były moje pierwsze próby - okazały się nadzwyczaj obiecujące. Końcowa warstwa , z flokiem - u mnie zwykle wielokolorowym, nadaje tkaninie wyrazistości i głębi.
Jeden z nadrukowanych kawałków posłużył do oprawienia mojej ukochanej ,, Biegnącej z Wilkami,,Od dłuższego czasu książka ta wymagała nowej okładki ,ale pierwszy raz zrobiłam coś co w mojej ocenie było godne takiej oprawy.
I przy okazji autorską oprawę dostał tez kalendarz na 2013 rok..
A poniżej można obejrzeć zadrukowaną w/w technikami - skórę. Bardzo obiecujący jest to rezultat jako że użyłam skór zalegających w pracowni ,które jeszcze dobrej jakości były, ale wizualnie nie nadawały się do niczego. Po odmianie zaś- będą piękne torebki , portfele albo i co innego jeszcze.
Użyłam pasty puchnącej do akryli i brązu w pudrze.No i co Wy na to?
Uściski
Gaja
piątek, 26 października 2012
RE- USING
.Dziś ostatnia część targowo - londyńska . Chcę Wam opowiedzieć o trendzie , który bardzo rzucał sie w oczy tym roku.
Re -using czyli ponowne użycie, odświeżenie , drugie życie rzeczy już używanych. Niby nic nowego , ale teraz obserwowałam to na każdym kroku.
Po pierwsze - kąciki edukacyjne w których można się było zainspirować, lub pod okiem instruktora wykonać coś z niczego.
Koszt tutoriala - i funt wiec zaiste niedrogo.
Sprzęt i surowce z recyclingu ,ale poskładane i popakowane jak trzeba- dostępne na wyciągniecie ręki. Musze przyznać, że te kąciki cieszyły się dużą popularnością , a co znamienne- siedzieli tam i pracowali sami bardzo młodzi ludzie.
Fantastycznie -znaczy- młodzież interesuje się i rozumie te cudną ideę.
Chciałam kupić kilka prostych narzędzi - zwłaszcza do robienia kwiatów z porwanych pasów tkaniny , ale nic z tego , bo już drugiego dnia targów zostały wyprzedane.
Rezultaty uzycia w/w.
Wystawa poświecona haftom, a raczej eksperymentom hafciarskim.
I haft/ kompozycje/ collage ze zużytych torebek z herbatą
W ogóle z herbatą to sie u nich cos dziwnego dzieje, bo za szczyt ekspresji ,zdaje się, uchodzi druk, haft , aplikacja na papierze z torebek herbacianych/ uzywanych- oczywiście/
Bez przerwy się to widuje...
Haft na potłuczonej ceramice.Jak widać wyszywać można na wszystkim.
Podhaftowywane kopyta szewskie.
A teraz będzie kilka zdjęć z domu handlowego Liberty przy Oxford Street. Uwielbiam tam chodzic i obserwować w którą stronę design skręca.
Tu widać recyclingowane obiekty Lou Rota., która na talerzach ze sklepów charytatywnych/ jak nic/- wypala swoje kalkomanie , a potem one się stają bardzo,bardzo kosztowne i snobistyczne.
Jak widać odeszła od owadów na rzecz ptaków , kwiatków i motylkow.
I słusznie.
Żaden talerz w swojej pierwotnej postaci nie jest z tego samego kompletu.
A tu - zastawa stołowa zaprojektowana tak, jakby się składała z różnych- nie pasujących części.
I opakowania niczym wytłoczki do jajek z eko- tektury- wyeksponowane oczywiście.
Cały wielki dział- pod tytułem jak widać.
Fotel dentystyczny z lat 60- tych. Jak to dobrze, że mam zbiory starych haftów krzyżykowych . Oprawię zaraz to i owo.
I mebelki z odzysku. Poducha na kanapie obita naturalnym lnem
Dywany ze szmatek - w centrum Londynu za grube setki funtów. No tu to się lekko zdziwiłam....
Jaki swojski akcent...
W knajpkach też recyclingowane rzeczy
Ponieważ ja tez staram się byc eko- to z wielką przyjemnością się temu wszystkiemu przyglądałam.
Wreszcie jakiś zdrowy snobizm.
A teraz bedzie kawałek na ten temat z mojego prywatnego podwórka
Przedstawiam gitarkę która wykonał sobie mój starszy syn - Piotr , obecnie student pierwszego roku wydziału sztuki De Monfort University w Leicester .
Gitara jest jak najbardziej z recyclingu albowiem wprawdzie pudło jest drewniane, ale gryf i tzw,, bebechy,, czyli jak rozumiem to co wytwarza dzwięk - zostało sporządzone z części używanych gitar wylicytowanych na aukcjach.
Na pudle autor wykonał malature i ciekawym lakierem pokrył. Wyobrażcie sobie ze dzieło to nawet nadaje się do grania., a synuś nie dośc ze gra to i nawet śpiewać zaczął..
Usciski
Gaja
Re -using czyli ponowne użycie, odświeżenie , drugie życie rzeczy już używanych. Niby nic nowego , ale teraz obserwowałam to na każdym kroku.
Po pierwsze - kąciki edukacyjne w których można się było zainspirować, lub pod okiem instruktora wykonać coś z niczego.
Koszt tutoriala - i funt wiec zaiste niedrogo.
Sprzęt i surowce z recyclingu ,ale poskładane i popakowane jak trzeba- dostępne na wyciągniecie ręki. Musze przyznać, że te kąciki cieszyły się dużą popularnością , a co znamienne- siedzieli tam i pracowali sami bardzo młodzi ludzie.
Fantastycznie -znaczy- młodzież interesuje się i rozumie te cudną ideę.
Chciałam kupić kilka prostych narzędzi - zwłaszcza do robienia kwiatów z porwanych pasów tkaniny , ale nic z tego , bo już drugiego dnia targów zostały wyprzedane.
Rezultaty uzycia w/w.
Wystawa poświecona haftom, a raczej eksperymentom hafciarskim.
I haft/ kompozycje/ collage ze zużytych torebek z herbatą
W ogóle z herbatą to sie u nich cos dziwnego dzieje, bo za szczyt ekspresji ,zdaje się, uchodzi druk, haft , aplikacja na papierze z torebek herbacianych/ uzywanych- oczywiście/
Bez przerwy się to widuje...
Podhaftowywane kopyta szewskie.
A teraz będzie kilka zdjęć z domu handlowego Liberty przy Oxford Street. Uwielbiam tam chodzic i obserwować w którą stronę design skręca.
Tu widać recyclingowane obiekty Lou Rota., która na talerzach ze sklepów charytatywnych/ jak nic/- wypala swoje kalkomanie , a potem one się stają bardzo,bardzo kosztowne i snobistyczne.
Jak widać odeszła od owadów na rzecz ptaków , kwiatków i motylkow.
I słusznie.
Żaden talerz w swojej pierwotnej postaci nie jest z tego samego kompletu.
A tu - zastawa stołowa zaprojektowana tak, jakby się składała z różnych- nie pasujących części.
I opakowania niczym wytłoczki do jajek z eko- tektury- wyeksponowane oczywiście.
Cały wielki dział- pod tytułem jak widać.
Fotel dentystyczny z lat 60- tych. Jak to dobrze, że mam zbiory starych haftów krzyżykowych . Oprawię zaraz to i owo.
Dywany ze szmatek - w centrum Londynu za grube setki funtów. No tu to się lekko zdziwiłam....
Jaki swojski akcent...
W knajpkach też recyclingowane rzeczy
Ponieważ ja tez staram się byc eko- to z wielką przyjemnością się temu wszystkiemu przyglądałam.
Wreszcie jakiś zdrowy snobizm.
A teraz bedzie kawałek na ten temat z mojego prywatnego podwórka
Przedstawiam gitarkę która wykonał sobie mój starszy syn - Piotr , obecnie student pierwszego roku wydziału sztuki De Monfort University w Leicester .
Gitara jest jak najbardziej z recyclingu albowiem wprawdzie pudło jest drewniane, ale gryf i tzw,, bebechy,, czyli jak rozumiem to co wytwarza dzwięk - zostało sporządzone z części używanych gitar wylicytowanych na aukcjach.
Na pudle autor wykonał malature i ciekawym lakierem pokrył. Wyobrażcie sobie ze dzieło to nawet nadaje się do grania., a synuś nie dośc ze gra to i nawet śpiewać zaczął..
Usciski
Gaja
środa, 24 października 2012
KRUCHY DOM DUSZY - CZYLI TWÓRCZOŚĆ SUE DOVE
Post ten będzie pamfletem na temat twórczości i osoby Sue Dove- artystki , którą miałam szczęśliwą okazję spotkać w tym roku na londyńskich targach.
Celowo napisałam ,, spotkać,, a nie,, poznać,, - a to z powodu, że ja Jej twórczość znam i od dłuższego czasu obserwuję.
Sztuka włókna od wielu lat stanowiła i stanowi moje hobby i marzenie . Dyplom kończacy studia- robiłam z tkaniny na naszym wydziale malarstwa i ciesze sie ze utworzono dla mnie taki precedens. Pochwalę się tu - że za ów akt twórczy otrzymałam wyróznienie. Ale koniec dygresji . Do rzeczy.
Obserwujac, śledząc i czytajac co mi w łapy wpadnie na ulubiony temat, co i raz natykałam sie na prace Sue Dove.
Nie sposób było przejść koło nich obojetnie.Nieco przekorne , niejednoznaczne , jednocześnie swojskie i egzotyczne zarazem- były niezwykle wciągające. Wibrujace kolory , dynamiczny rysunek , plamy , postacie , ornament sprowadzone do roli znaku plastycznego - to wszystko robiło na mnie duże wrazenie. A jesli dodać do tego niezwykłą warstwę podskórną, przekaz symboliczny- wręcz archetypowy... tę wyczuwalną każdym nerwem,, rio abajo rio,,... czyli rzekę pod rzeką o której tak pieknie opowiada nam Clarissa Pinkola....
Wracałam często do tych prac i zwykle długo, długo się w nie wpatrywałam czując ,jak w głębi serca rodzi się śpiew starej , mądrej , kobiety we mnie, tej ,, zbierającej kości,, od której się moja kultowa i ukochana ,, Biegnąca Z Wilkami ,, zaczyna.
Poważnie.
A potem spotkałam Sue na targach.
Czy to nie cudowne??
I mogłam z Nią chwilę pogadać , choćby po to żeby się ukłonić i powiedzieć ze Jej dziękuję i ze mnie zachwyca to co robi...
I mogłam chwile się pogrzać w blasku tego swiatła którym świeci...
Bo Sue ma światło....Piękne , mocne światło, które mają Ci Wybrańcy, których Bóg w swej dobroci dotknął palcem przy urodzeniu.
Jej jest wyjątkowo jasne.
Kupiłam Jej książkę, którą zarówno ogląda się jak i czyta z wielką przyjemnością. Jest pięknie napisana .Czystym klarownym językiem, prostym i zrozumiałym . Dostałam autograf. Nabyłam drogą kupna jedną z prac Sue- lalkę wykonaną techniką kolażu. Zasili moją kolekcję lalek.
Zostałam wprowadzona na stoisko i nawet się zdarzyło tak ,że Sue wyjęła ,,spod lady,,- uważacie- swoje szkicowniki z projektami , po czym zostały mi one okazane.
Jednym słowem- mogłam przyjrzeć się procesowi twórczemu .I tu -zwrot,, jednym słowem,, okazuje się bardzo adekwatny bo przez kilka minut mogłam tylko z siebie wydusić..,, amazing,,na zmianę z,,o jezu.,,
Gdyby wypadało spędziła bym tam cały czas poświęcony na targi. Ale nie wypadało- a poza tym oglądających było więcej a i miejsca nie za wiele . Tak więc wychodziłam i wracałam kilka razy żeby znów i znów się gapić. Ciągle mi było mało.
Jedno małe spotkanie... i akumulatory naładowane
Sue - jeszcze raz dziękuję ze mogłam choć przez chwilę czerpać z Twoich zasobów.
A czytelników tego bloga zachęcam do wpisania w wyszukiwarkę hasła Sue Dove i obejrzenia prac. Nie chciałam kopiować na bloga cudzych zdjeć a sporo tego jest.
Usciski
Gaja
Celowo napisałam ,, spotkać,, a nie,, poznać,, - a to z powodu, że ja Jej twórczość znam i od dłuższego czasu obserwuję.
Sztuka włókna od wielu lat stanowiła i stanowi moje hobby i marzenie . Dyplom kończacy studia- robiłam z tkaniny na naszym wydziale malarstwa i ciesze sie ze utworzono dla mnie taki precedens. Pochwalę się tu - że za ów akt twórczy otrzymałam wyróznienie. Ale koniec dygresji . Do rzeczy.
Obserwujac, śledząc i czytajac co mi w łapy wpadnie na ulubiony temat, co i raz natykałam sie na prace Sue Dove.
Nie sposób było przejść koło nich obojetnie.Nieco przekorne , niejednoznaczne , jednocześnie swojskie i egzotyczne zarazem- były niezwykle wciągające. Wibrujace kolory , dynamiczny rysunek , plamy , postacie , ornament sprowadzone do roli znaku plastycznego - to wszystko robiło na mnie duże wrazenie. A jesli dodać do tego niezwykłą warstwę podskórną, przekaz symboliczny- wręcz archetypowy... tę wyczuwalną każdym nerwem,, rio abajo rio,,... czyli rzekę pod rzeką o której tak pieknie opowiada nam Clarissa Pinkola....
Wracałam często do tych prac i zwykle długo, długo się w nie wpatrywałam czując ,jak w głębi serca rodzi się śpiew starej , mądrej , kobiety we mnie, tej ,, zbierającej kości,, od której się moja kultowa i ukochana ,, Biegnąca Z Wilkami ,, zaczyna.
Poważnie.
A potem spotkałam Sue na targach.
Czy to nie cudowne??
I mogłam z Nią chwilę pogadać , choćby po to żeby się ukłonić i powiedzieć ze Jej dziękuję i ze mnie zachwyca to co robi...
I mogłam chwile się pogrzać w blasku tego swiatła którym świeci...
Bo Sue ma światło....Piękne , mocne światło, które mają Ci Wybrańcy, których Bóg w swej dobroci dotknął palcem przy urodzeniu.
Jej jest wyjątkowo jasne.
Kupiłam Jej książkę, którą zarówno ogląda się jak i czyta z wielką przyjemnością. Jest pięknie napisana .Czystym klarownym językiem, prostym i zrozumiałym . Dostałam autograf. Nabyłam drogą kupna jedną z prac Sue- lalkę wykonaną techniką kolażu. Zasili moją kolekcję lalek.
Zostałam wprowadzona na stoisko i nawet się zdarzyło tak ,że Sue wyjęła ,,spod lady,,- uważacie- swoje szkicowniki z projektami , po czym zostały mi one okazane.
Jednym słowem- mogłam przyjrzeć się procesowi twórczemu .I tu -zwrot,, jednym słowem,, okazuje się bardzo adekwatny bo przez kilka minut mogłam tylko z siebie wydusić..,, amazing,,na zmianę z,,o jezu.,,
Gdyby wypadało spędziła bym tam cały czas poświęcony na targi. Ale nie wypadało- a poza tym oglądających było więcej a i miejsca nie za wiele . Tak więc wychodziłam i wracałam kilka razy żeby znów i znów się gapić. Ciągle mi było mało.
Jedno małe spotkanie... i akumulatory naładowane
Sue - jeszcze raz dziękuję ze mogłam choć przez chwilę czerpać z Twoich zasobów.
A czytelników tego bloga zachęcam do wpisania w wyszukiwarkę hasła Sue Dove i obejrzenia prac. Nie chciałam kopiować na bloga cudzych zdjeć a sporo tego jest.
Usciski
Gaja
wtorek, 23 października 2012
TARGI TARGI - LUDZIE
Oto trochę oryginałów z targowej przestrzeni. Było co- a raczej kogo fotografować. Angielki uwielbiają nosić oryginalne ubrania ,a jeżeli robią coś autorskiego- będą to eksponować na każdym kroku. I generalnie są bez kompleksów- tzn nie boją się form , kolorów, ekstrawagancji ,wręcz przeciwnie- bawią i cieszą się tym .
Najpierw artystek kilka
Sue Dove- niesamowita babka , której zamierzam poświęcić następny post.
Ingrid Wagner- od big knitting, Nieco schudła od ubiegłego roku. Zdjecie kiepskie, mam nadzieje ze mnie nie zabije- bo wyglądała fantastycznie.
Niezwykła Sue Walton w kapeluszu z kompozycją z kosci kurczaka i tkanin. Wogóle jej wystawa robiła duze wrazenie.
Moja angielska nauczycielka , Lizzie-/ w zieleni/ z koleżanką/ burgund/
I koleżanka raz jeszcze...
I kolezanka z bliska...
Czy mi się wydaje czy znam skądś ten design.???
Tu anonimowy gość.
Żakiecik z gotowanej wełny, haftowany embelsherem, koralikami i mąszynowymi ściegami.Stosowna spinka we włosach.
Dwie panie - niczym Siostry Sisters ubrane w bardzo podobne ,jeansowo- patchworkowe zestawy razem z torebkami , butami i torbami podróżnymi.
Pani w żakiecie z filcu mozaikowego.
I moja faworytka - pani w ubraniu multikolor z zamaszysta spódnicą, chustami i zawojami.
W ogóle było bardzo dużo ciekawie ubranych pań z rękodziełem rozmaitej maści, ale tam się tyle działo ze nie było wiadomo co fotografować najpierw.A poza tym chciałam zrobić jakieś zakupy.
I oto co upolowałam
Coś, co mnie bardzo inspiruje- wielokolorowe włókna jedwabiu sari - znakomite do filcowania i przędzenia. Na razie leżą i cieszą moje oko.
Trochę tkanin do jednej z sypialni w Chacie...Centralnie- lezą zapałki w pudełku w róże ,autorstwa Cath Kidston, zakupione w jej autorskim butiku na King,s Cross St. Pancras .
Cath jest w tej chwili bardzo modna. W jednym wagonie w metrze naliczyłam trzy torebki jej autorstwa.
Tkaniny cd - czyli bardzo rzadki, siatkowy, surowy len i bawełny we wzory listów z Paryża z przeznaczeniem do sypialni w Chacie pt,, Napiszę Do Ciebie Z Dalekiej Podrózy,,
Jak użyję szmaty w znaczki z królową- nie wiem ale raczej nie poleży bo jakość tych tkanin jest fenomenalna.
A skoro mowa o zakupach- to pokażę jeszcze co mi się udało upolować w jednym z angielskich second handów/ jako ze re - using w modzie/
.. Lampucerski,, czyliporcelanowy, ze scenką rodzajową- plafon, Mydelniczka ze stosownym napisem -w kwiatki/ no bo jakże /.Inne porcelanowe drobiazgi do Chaty i piękna ksiązka / rocznik / z 1882 roku która zawiera piękne ryciny i kolorowe ilustracje . Myślę, ze służyc będą jako inspiracja czy gotowy wzór do haftu np.
Najpierw artystek kilka
Sue Dove- niesamowita babka , której zamierzam poświęcić następny post.
Ingrid Wagner- od big knitting, Nieco schudła od ubiegłego roku. Zdjecie kiepskie, mam nadzieje ze mnie nie zabije- bo wyglądała fantastycznie.
Niezwykła Sue Walton w kapeluszu z kompozycją z kosci kurczaka i tkanin. Wogóle jej wystawa robiła duze wrazenie.
Moja angielska nauczycielka , Lizzie-/ w zieleni/ z koleżanką/ burgund/
I koleżanka raz jeszcze...
I kolezanka z bliska...
Czy mi się wydaje czy znam skądś ten design.???
Tu anonimowy gość.
Żakiecik z gotowanej wełny, haftowany embelsherem, koralikami i mąszynowymi ściegami.Stosowna spinka we włosach.
Dwie panie - niczym Siostry Sisters ubrane w bardzo podobne ,jeansowo- patchworkowe zestawy razem z torebkami , butami i torbami podróżnymi.
Pani w żakiecie z filcu mozaikowego.
I moja faworytka - pani w ubraniu multikolor z zamaszysta spódnicą, chustami i zawojami.
W ogóle było bardzo dużo ciekawie ubranych pań z rękodziełem rozmaitej maści, ale tam się tyle działo ze nie było wiadomo co fotografować najpierw.A poza tym chciałam zrobić jakieś zakupy.
I oto co upolowałam
Coś, co mnie bardzo inspiruje- wielokolorowe włókna jedwabiu sari - znakomite do filcowania i przędzenia. Na razie leżą i cieszą moje oko.
Trochę tkanin do jednej z sypialni w Chacie...Centralnie- lezą zapałki w pudełku w róże ,autorstwa Cath Kidston, zakupione w jej autorskim butiku na King,s Cross St. Pancras .
Cath jest w tej chwili bardzo modna. W jednym wagonie w metrze naliczyłam trzy torebki jej autorstwa.
Tkaniny cd - czyli bardzo rzadki, siatkowy, surowy len i bawełny we wzory listów z Paryża z przeznaczeniem do sypialni w Chacie pt,, Napiszę Do Ciebie Z Dalekiej Podrózy,,
Jak użyję szmaty w znaczki z królową- nie wiem ale raczej nie poleży bo jakość tych tkanin jest fenomenalna.
A skoro mowa o zakupach- to pokażę jeszcze co mi się udało upolować w jednym z angielskich second handów/ jako ze re - using w modzie/
.. Lampucerski,, czyliporcelanowy, ze scenką rodzajową- plafon, Mydelniczka ze stosownym napisem -w kwiatki/ no bo jakże /.Inne porcelanowe drobiazgi do Chaty i piękna ksiązka / rocznik / z 1882 roku która zawiera piękne ryciny i kolorowe ilustracje . Myślę, ze służyc będą jako inspiracja czy gotowy wzór do haftu np.
Subskrybuj:
Posty (Atom)