Pobawiłam się dziś odbarwiaczami. Dostałam przesyłkę z UK więc miałam czym. Zdumiewający jest to proces. Drukuje się przezroczystą pastą na czerni, szarościach, brązach i właściwie nic nie widać. Dopiero temperatura aktywuje chemię i kolor znika.Czernie wypalają się do szarości i brązów - czasem do kremu.Nakładanie różnych odbarwiaczy powoduje ze tkanina staje się przestrzenna i mam większą radochę.Górne zdjęcie przedstawia efekt na welurze jedwabnym- pierwotnie smoliście czarnym. W ogóle welur jest bardzo wdzięcznym materiałem , świetnie się barwi , odbarwia i zawsze zachwyca.
Popielaty jedwab który widać powyżej - wypalił mi się na jeżynowo. Pełna niespodzianka bo zasadniczo powinien na kremowo . Nie powiem- podoba mi się i chyba zrobię z tego chustę.Do druku użyłam szablonów i starych, hinduskich stempli do batiku.Łatwo dosyć szło.
Tu te same stemple- ale druk na czarnym jedwabiu i efekt diametralnie różny. Chyba jednak wolę drukować na czerni bo jakoś tak- bardziej wyraziście wychodzi. Makata albo poducha to będzie
Fajne są te rdzawe plamki.Szczerze mówiąc - pierwszy raz uzyskałam ten efekt i bardzo mnie rajcuje.
Tu widać rezultaty ,, z pędzla,,. Odbarwiacz nałożyłam na wzory uzyskane dzięki nafilcowywaniu na czarny jedwab - wyciętych motywów z innego jedwabiu.
Interesujące.
A na ostatnim zdjęciu widać super-efekt uzyskany na zaplisowanej bawełnie . Z pewnością- wykorzystam to w kolekcji . I teraz wiadomo już po co była ta dzisiejsza zabawa
,, UNIKALNA,, BEATA JARMOŁOWSKA
BLOG BEATY JARMOŁOWSKIEJ
MODA,TKANINA, WNETRZA
sobota, 29 października 2011
piątek, 28 października 2011
Second life czyli drugie zycie swetra
Oto pierwszy post z serii,, Drugie Życie Rzeczy,,- czyli artystyczne przeróbki.
Second life- potężny , mądry , ogólnoświatowy trend- w którym chodzi o to żeby w trosce o losy planety i jej mieszkańców wykorzystywać rzeczy już używane, dostępne za bezcen czy wręcz za darmo na rynku wtórnym. Żeby spróbować spożytkować powtórnie -to co zostało już wyprodukowane, zanim zamienimy planetę w wielki śmietnik.
Bardzo to jest mądre i szalenie do mnie przemawia bo - eko, tanie i rozwija kreatywność. a poza tym ja bardzo lubię wszelkie starocie i bezstresowe przeróbki
Dzisiaj - drugie życie swetra.
Sweter z mieszanki różnych wełen, zakupiony w otwockim second- handzie. Uprany, pocięty, podklejony fizeliną/ dla ustabilizowania/ i ponownie zszyty -w kształt poszewki.
W środku wypełnienie z resztek runa alpaki. Wykończenie z pomponów wykonanych na pomponiarce- ręcznie kręconych i przyszywanych
Second life- potężny , mądry , ogólnoświatowy trend- w którym chodzi o to żeby w trosce o losy planety i jej mieszkańców wykorzystywać rzeczy już używane, dostępne za bezcen czy wręcz za darmo na rynku wtórnym. Żeby spróbować spożytkować powtórnie -to co zostało już wyprodukowane, zanim zamienimy planetę w wielki śmietnik.
Bardzo to jest mądre i szalenie do mnie przemawia bo - eko, tanie i rozwija kreatywność. a poza tym ja bardzo lubię wszelkie starocie i bezstresowe przeróbki
Dzisiaj - drugie życie swetra.
Sweter z mieszanki różnych wełen, zakupiony w otwockim second- handzie. Uprany, pocięty, podklejony fizeliną/ dla ustabilizowania/ i ponownie zszyty -w kształt poszewki.
W środku wypełnienie z resztek runa alpaki. Wykończenie z pomponów wykonanych na pomponiarce- ręcznie kręconych i przyszywanych
Czas wykonania- godzina na szycie i 1,5 godziny na pompony. Koszt - 2 zł bo sweterek pochodził z tzw ,, kosza,,
Tutoriala nie będzie bo nie mam zamiaru obrażać Waszej inteligencji. Ciąg dalszy nastąpi.
niedziela, 23 października 2011
Alexandra Palace -targi
Kolejny raz odbyłam podróż na targi w londyńskim Alexandra Palace. Wielka to jest dla mnie przyjemnosć i wpisałam tę pazdziernikową datę do swojego kalendarza na stałe.
Jak zwykle było niezwykle. Tyle że zdjęć w tym roku będzie mniej- bo przy przenoszeniu system pożarł 240 i nawet spec od komputera sobie z tym nie poradził. Zostało 60 - startowych i skrzydełka mi z lekka opadły.
Szkoda...
Przy wejściu na tereny targowe co roku widać jakąś niezwykłą ekspozycję - typu żaglówka albo czerwone ferrari wykonane szydełkiem. W tym roku ustawiono warsztat tkacki z panem tkającym etniczne dywaniki . Nie powiem, nawet sprawnie mu to szło. Utkane prace - zwykle z połączonych cienkich pasków- były na sprzedaż i kupiłam jedną do szkoły.
Potem w gigantycznym holu wyeksponowano równie gigantyczną haftowaną tkaninę - normalny komiks.
Następnie podziwiałam przepiękne prace hafciarskie- które lekko odbiegały od tradycyjnego haftu dzięki zastosowanym technikom i tematom.
Cóż - jak widać poniżej - haft to nie tylko krzyżyki i atłasek.
Potem w sekcji artystów - podziwiałam przepiękne precyzyjne prace Hillary Hollingworth - które wykonane są techniką cerowania - oczywiście uwspółczesnioną i udoskonaloną. Bardzo interesujące to było.
A poza tym mnóstwo stoisk , warsztatów, sklepów gdzie można obejrzeć i kupić wszystko co sobie człowiek wymarzy do tworzenia sztuki włókna. Widać było ze najlepiej się mają w tym roku robótki na drutach i szydełku, bo sprzedawano wszelkie wełny, runa i narzędzia do tworzenia w/w.
Widziałam też kilka niezmiernie ciekawych ekspozycji z tej dziedziny, w tym rzeczy bardzo zaawansowane- typu metalowa dzianina spiekana ze szkłem.
Mnie osobiście zachwyciła Pani Ingrid Wagner i jej ,, Big Knitting,, . Zajrzyjcie sobie na jej stronę bo warto , ale w skrócie chodzi o to ze na drutach średnicy 5 cm i z pociętych na 2 cm paski tweedów -robi się tkaniny, poduchy, dywany.Sama Ingrid jest niezwykle malowniczą, kontaktową osobą i jak się okazuje przez 2 lata mieszkała w naszym Poznaniu. Druty oczywiście kupiłam , Na ,,żyłce ,,czyli połączone wężem strażackim. Szkoda tych utraconych zdjęć bo wszystko tam było...
Knitting był głównym akcentem tegorocznych targów i widać było ze wzory w stylu Kaffe Fasett wracają, co mnie akurat bardzo cieszy -bo lubię.
.Kupiłam ostatnio5 pięknych albumów, jako ze przecena u nas w Kettering w sklepie Czerwonego Krzyża była . Zapłacilam 1 funta i 25 p za wszystkie /znaczy po złotówce /za cudne książki Trici Guild i bibliotekę wzorów Kaffe Fasett. No to teraz będzie jak znalazł.
I na koniec kilka ostatnich zdjęć ze stoiska ,,Selvedge,,/ dwumiesiecznik branżowy/.
Piękne , precyzyjne szaliczki robione na drobniutkich drutach i szydełku , taśmy i krajki obcięte z tkanin lnianych.Przyjechały do nas aż z Japonii Wszystko jest na sprzedaż jak widać
Filcu było w tym roku zdecydowanie mniej . Raptem 2 stoiska . Dominowała dzianina jak już wiecie i widać było tkactwo -ku mojej wielkiej uciesze.Wypasione krosna, nici, przędze i czasem niezwykłe , strukturalne prace tkackie w bardzo zaawansowanych technikach.
A teraz do widzenia się z Państwem . Idę spać - żeby się przypadkiem nie rozwściec zupełnie z powodu utracenia tych zdjęć..
Jak zwykle było niezwykle. Tyle że zdjęć w tym roku będzie mniej- bo przy przenoszeniu system pożarł 240 i nawet spec od komputera sobie z tym nie poradził. Zostało 60 - startowych i skrzydełka mi z lekka opadły.
Szkoda...
Przy wejściu na tereny targowe co roku widać jakąś niezwykłą ekspozycję - typu żaglówka albo czerwone ferrari wykonane szydełkiem. W tym roku ustawiono warsztat tkacki z panem tkającym etniczne dywaniki . Nie powiem, nawet sprawnie mu to szło. Utkane prace - zwykle z połączonych cienkich pasków- były na sprzedaż i kupiłam jedną do szkoły.
Potem w gigantycznym holu wyeksponowano równie gigantyczną haftowaną tkaninę - normalny komiks.
Następnie podziwiałam przepiękne prace hafciarskie- które lekko odbiegały od tradycyjnego haftu dzięki zastosowanym technikom i tematom.
Cóż - jak widać poniżej - haft to nie tylko krzyżyki i atłasek.
Potem w sekcji artystów - podziwiałam przepiękne precyzyjne prace Hillary Hollingworth - które wykonane są techniką cerowania - oczywiście uwspółczesnioną i udoskonaloną. Bardzo interesujące to było.
A poza tym mnóstwo stoisk , warsztatów, sklepów gdzie można obejrzeć i kupić wszystko co sobie człowiek wymarzy do tworzenia sztuki włókna. Widać było ze najlepiej się mają w tym roku robótki na drutach i szydełku, bo sprzedawano wszelkie wełny, runa i narzędzia do tworzenia w/w.
Widziałam też kilka niezmiernie ciekawych ekspozycji z tej dziedziny, w tym rzeczy bardzo zaawansowane- typu metalowa dzianina spiekana ze szkłem.
Mnie osobiście zachwyciła Pani Ingrid Wagner i jej ,, Big Knitting,, . Zajrzyjcie sobie na jej stronę bo warto , ale w skrócie chodzi o to ze na drutach średnicy 5 cm i z pociętych na 2 cm paski tweedów -robi się tkaniny, poduchy, dywany.Sama Ingrid jest niezwykle malowniczą, kontaktową osobą i jak się okazuje przez 2 lata mieszkała w naszym Poznaniu. Druty oczywiście kupiłam , Na ,,żyłce ,,czyli połączone wężem strażackim. Szkoda tych utraconych zdjęć bo wszystko tam było...
Knitting był głównym akcentem tegorocznych targów i widać było ze wzory w stylu Kaffe Fasett wracają, co mnie akurat bardzo cieszy -bo lubię.
.Kupiłam ostatnio5 pięknych albumów, jako ze przecena u nas w Kettering w sklepie Czerwonego Krzyża była . Zapłacilam 1 funta i 25 p za wszystkie /znaczy po złotówce /za cudne książki Trici Guild i bibliotekę wzorów Kaffe Fasett. No to teraz będzie jak znalazł.
I na koniec kilka ostatnich zdjęć ze stoiska ,,Selvedge,,/ dwumiesiecznik branżowy/.
Piękne , precyzyjne szaliczki robione na drobniutkich drutach i szydełku , taśmy i krajki obcięte z tkanin lnianych.Przyjechały do nas aż z Japonii Wszystko jest na sprzedaż jak widać
Filcu było w tym roku zdecydowanie mniej . Raptem 2 stoiska . Dominowała dzianina jak już wiecie i widać było tkactwo -ku mojej wielkiej uciesze.Wypasione krosna, nici, przędze i czasem niezwykłe , strukturalne prace tkackie w bardzo zaawansowanych technikach.
A teraz do widzenia się z Państwem . Idę spać - żeby się przypadkiem nie rozwściec zupełnie z powodu utracenia tych zdjęć..
sobota, 15 października 2011
MELANŻE
Pora przedstawić najnowsze włóczki do kolekcji ,, Deco Eco,, Od jakiegoś czasu przetwarzam runo alpaki. Nie grępluję . Nabieram ręką prosto z wora i przędę, przędę , przędę. Najpierw robię nierównego singla a potem skręcam w podwójną.Spośród gotowych motków najbardziej fascynują mnie te o nierównej fakturze - do których użyłam wszystkich alpaczych kolorów jednoczesnie . Bogata gama naturalnych kremów ,szarości i brązów daje piękne ,bezpieczne przejścia- które jakże pięknie zestawiaj mi się z ostatnio odbarwianymi jedwabnymi tkaninami. Cóz -wyglada na to ze znowu najbardziej smaczne zestawienie samo do mnie przyszło
Alpakę przedzie się stosunkowo łatwo. Jedyna trudność to pranie i suszenie bo żeby porządnie odtłuścić uprzędzione runo i nie ufilcować przędzy w zbyt ciepłej wodzie - ja używam stężonego Ludwika. Szampony okazały się za delikatne.
Ze spraw poza alpaczych - dotarł do mnie artykuł o Warsaw Fashion Street ze zdjeciem z mojej kolekcji/ Panna w fioletowych spodniach/Otrzymałam go tak pózno bo przez znajomych z UK. Tekst jest z Newsweeka. Fotka jest i parę ciepłych słów napisanych przez red Michała Zaczyńskiego. Cieszy - nie powiem
Alpakę przedzie się stosunkowo łatwo. Jedyna trudność to pranie i suszenie bo żeby porządnie odtłuścić uprzędzione runo i nie ufilcować przędzy w zbyt ciepłej wodzie - ja używam stężonego Ludwika. Szampony okazały się za delikatne.
Ze spraw poza alpaczych - dotarł do mnie artykuł o Warsaw Fashion Street ze zdjeciem z mojej kolekcji/ Panna w fioletowych spodniach/Otrzymałam go tak pózno bo przez znajomych z UK. Tekst jest z Newsweeka. Fotka jest i parę ciepłych słów napisanych przez red Michała Zaczyńskiego. Cieszy - nie powiem
Subskrybuj:
Posty (Atom)