Kolejny raz odbyłam podróż na targi w londyńskim Alexandra Palace. Wielka to jest dla mnie przyjemnosć i wpisałam tę pazdziernikową datę do swojego kalendarza na stałe.
Jak zwykle było niezwykle. Tyle że zdjęć w tym roku będzie mniej- bo przy przenoszeniu system pożarł 240 i nawet spec od komputera sobie z tym nie poradził. Zostało 60 - startowych i skrzydełka mi z lekka opadły.
Szkoda...
Przy wejściu na tereny targowe co roku widać jakąś niezwykłą ekspozycję - typu żaglówka albo czerwone ferrari wykonane szydełkiem. W tym roku ustawiono warsztat tkacki z panem tkającym etniczne dywaniki . Nie powiem, nawet sprawnie mu to szło. Utkane prace - zwykle z połączonych cienkich pasków- były na sprzedaż i kupiłam jedną do szkoły.
Potem w gigantycznym holu wyeksponowano równie gigantyczną haftowaną tkaninę - normalny komiks.
Następnie podziwiałam przepiękne prace hafciarskie- które lekko odbiegały od tradycyjnego haftu dzięki zastosowanym technikom i tematom.
Cóż - jak widać poniżej - haft to nie tylko krzyżyki i atłasek.
Potem w sekcji artystów - podziwiałam przepiękne precyzyjne prace Hillary Hollingworth - które wykonane są techniką cerowania - oczywiście uwspółczesnioną i udoskonaloną. Bardzo interesujące to było.
A poza tym mnóstwo stoisk , warsztatów, sklepów gdzie można obejrzeć i kupić wszystko co sobie człowiek wymarzy do tworzenia sztuki włókna. Widać było ze najlepiej się mają w tym roku robótki na drutach i szydełku, bo sprzedawano wszelkie wełny, runa i narzędzia do tworzenia w/w.
Widziałam też kilka niezmiernie ciekawych ekspozycji z tej dziedziny, w tym rzeczy bardzo zaawansowane- typu metalowa dzianina spiekana ze szkłem.
Mnie osobiście zachwyciła Pani Ingrid Wagner i jej ,, Big Knitting,, . Zajrzyjcie sobie na jej stronę bo warto , ale w skrócie chodzi o to ze na drutach średnicy 5 cm i z pociętych na 2 cm paski tweedów -robi się tkaniny, poduchy, dywany.Sama Ingrid jest niezwykle malowniczą, kontaktową osobą i jak się okazuje przez 2 lata mieszkała w naszym Poznaniu. Druty oczywiście kupiłam , Na ,,żyłce ,,czyli połączone wężem strażackim. Szkoda tych utraconych zdjęć bo wszystko tam było...
Knitting był głównym akcentem tegorocznych targów i widać było ze wzory w stylu Kaffe Fasett wracają, co mnie akurat bardzo cieszy -bo lubię.
.Kupiłam ostatnio5 pięknych albumów, jako ze przecena u nas w Kettering w sklepie Czerwonego Krzyża była . Zapłacilam 1 funta i 25 p za wszystkie /znaczy po złotówce /za cudne książki Trici Guild i bibliotekę wzorów Kaffe Fasett. No to teraz będzie jak znalazł.
I na koniec kilka ostatnich zdjęć ze stoiska ,,Selvedge,,/ dwumiesiecznik branżowy/.
Piękne , precyzyjne szaliczki robione na drobniutkich drutach i szydełku , taśmy i krajki obcięte z tkanin lnianych.Przyjechały do nas aż z Japonii Wszystko jest na sprzedaż jak widać
Filcu było w tym roku zdecydowanie mniej . Raptem 2 stoiska . Dominowała dzianina jak już wiecie i widać było tkactwo -ku mojej wielkiej uciesze.Wypasione krosna, nici, przędze i czasem niezwykłe , strukturalne prace tkackie w bardzo zaawansowanych technikach.
A teraz do widzenia się z Państwem . Idę spać - żeby się przypadkiem nie rozwściec zupełnie z powodu utracenia tych zdjęć..
Szkoda że w Polsce nie ma takich targów, może w przyszłym roku i mi się uda pojechać do Londynu:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Roksana
Zazdrość to paskudna cecha!
OdpowiedzUsuńNie wiem czego bardziej zazdroszczę: wizyty w takim miejscu, książek?????
Musieliby mnie wynieść z takiego spektaklu barw, kolorów. W sumie dobrze, że mnie tam nie było, jeden wstyd mniej.
Oj było co oglądać, zazdroszczę wypadu i takich możliwości.
OdpowiedzUsuńAle zazdroszczę strasznie!!! , Taka możliwość zobaczyć to wszystko!! Też bym chciała tam wszystko odwiedzić!!
OdpowiedzUsuńobczytałam to wczoraj ale już nie miałam siły pisać - coś cudnego takie targi, a te faktury i różnorodność materiałów i na dodatek tyle inspiracji - Gaju aż zazdroszczę tego rozedrgania zmysłów po takiej imprezie
OdpowiedzUsuńTyle cudowności i niezwykłości w jednym dniu? Chyba nic nie czuję oprócz zazdrości:)
OdpowiedzUsuńIngrid Wagner to ciekawa osóbka. Ja robię co nieco na centymetrowych drutach, ale te jej....szok i podziw:)