Światło świec- to ja baaardzo, bardzo lubię. Parafinowych staram się nie używać ze względu na ich szkodliwość i moją skłonność do alergii. Czasem uda się kupić z woskiem sojowym i wtedy mam frajdę.Ale że niedawno nabyłam drogą kupna parę kilo naturalnego wosku pszczelego - to postanowiłam się z nim pobawić i samej świece wykonać.
Potrzebne mi były...
Eko- wosk pszczeli , który kupiłam od zwolskiego Grzesia.Miał być do batiku ale zdaje się że nie starczy bo zabawa ze świecami bardzo wciąga.
Knoty dostałam od sąsiadów , którzy produkują znicze/ Wszystko do kupienia na Allegro/ Naczynia pozyskałam za grosik w okolicznej graciarni.
Stary garnek z grubym dnem zwyczajnie postawiłam na maluśkim płomieniu . Wosk po rozgrzaniu został wlany w naczynia z knotem w środku. I tyle. Koniec roboty.Nie myślałam ze to jest takie proste....
A jak się fajnie palą i pachną... Poniżej moja faworytka w grawerowanym kielichu.
Dobrej zabawy życzę.
Fajne świeczki
OdpowiedzUsuńAnia 86
OdpowiedzUsuńJa tez uwielbam świeczki z wosku pszczlego.Wykonuje najczęściej podgrzewacze , blaszki kupuje w internecoe w sklepie zrobswiece.pl i zalewam woskiem.
Tylko wosk badziewiasty. Przypalony lub pozyskiwany w żelaznym garze. Odbija się na zapachu. Dobry wosk ma barwę woskową :-) , a nie kawy , czy kakao.
OdpowiedzUsuńnie wydaje mi się żeby był badziewiasty i przypalony.Bo ma kolor dokładnie taki jak w ulu. Moze to wina zdjecia.
OdpowiedzUsuń