Poszłam ci ja do ŁUCZNICY na kurs tradycyjnych technik tkackich 1 stopnia. Albowiem po pierwsze- krosna posiadam, stare wsiowe , po prababce jeszcze . Na których to krosnach tkałam i nawet kilka chodników popełniłam. No i po wtóre-gdyż ponieważ / jak mawiał jeden dawny mój narzeczony/ jak się czymś sensownym człowiek zajmie to i o głupotach nie myśli .No i po trzecie - do formy wracam skoro mi się chce coś twórczego popełnić.NARESZCIE.
Sam osrodek pięknie położony , niezla stołówka z dobrym jedzeniem i fajni ludzie choc z pozoru wydawali sie być z lekka hermetyczni. Z calej Polski , od morza aż po góry skaliste / jak to góry/.Na różnych kursach.Witrażu , batiku, ceramiki, wikliny..Ze 30 osób.
|
TKAM NA DESECZCE |
Mój kurs prowadzi pani ANNA BAŁDYGA - niezwykła osoba z przepięknym jasnym warkoczem , bezpretensjonalna , przemiła i ciepła z bezcenną olbrzymią wiedzą- taką od pokoleń. NISKIE UKŁONY I SZACUN- PANI ANNO. Zaczęłyśmy od tkania na tabliczkach i deseczkach o których sie co - nieco słyszało ale sie na nich nie tkało. A okazało sie ,że zwłaszcza na deseczkach- można wykonać prace że HO - HO - HO. Dzis wam jeszcze nie pokażę, bo ciemno i nie zdażyłam zrobić zdjęć, ale cierpliwości.Co się ma okazać to się okaże niebawem.
|
TKAM NA TABLICZKACH |
Tkam na tych deseczkach i tkam już 3 dzień i nie mogę przestać. Zagadały do mnie . Zrobiłam naprawdę fajne rzeczy . Spodobają wam się..
W tzw. międzyczasie - Pani Anna trenowała z nami osnuwanie krosien - czyli tworzenie osnowy i
naciaganie tego na krosna. To jest czysta magia i normalny człowiek tego nie pojmie. Bogu dzieki że pani Ania osnuwa krosna usługowo i mozna sobie to kurierem przyslać- bo inaczej to ... został ci sie ino sznur... normalnie.
|
TU WIDZIMY JAK PANI ANIA ZACZYNA SNUĆ OSNOWĘ |
|
|
TU KRĘCIMY SNOWADŁEM |
|
PANI ANIA SIĘ ZA KROSNA ZABIERA |
|
NO I JAZDA |
|
I NAWET JUŻ KAWAŁEK CHODNIKA UTKANY |
|
A OTO WSPÓŁTWÓRCY AKADEMIA ŁUCZNICA W STROJACH SŁUŻBOWYCH |
Spokojnie, to jeszcze nie wszystko- bo kurs jest 5 dniowy , trwa od rana do wieczora z przerwa na obiad.Generalnie powinnyśmy kończyć o 18 ale tak się jakoś składa że po kolacji turnus ląduje u nas na tkactwie i cała reszta też tka. Pozdrawiam ... lecę , bo muszę coś dotkać na jutro.
A podobno, te co filocowały tam ostatnio strasznie niezadowolone, bo lipa była...A na krosnach, proszę! To od prowadzącego jednak dużo zależy.
OdpowiedzUsuńJa kiedyś za dzieciaka miałam takie cóś do tkania, nawet nieźle szło, tylko z czasem strasznie nitki osnowy ściskałam i mi się zwężało...nie miałam serca pruć i z później ktoś mi musiał tę próbkę wyrzucić...
Ale faaajne te deseczki! Mam za sobą epizod tkacki -gobeliny do Cepelii /na ramie/ ale takich deseczek to w życiu nie widziałam!! No super po prostu!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że cudownie spędzasz czas i czekam na fotorelację :)
OdpowiedzUsuńPrawdziwa z Ciebie Kobieta Renesansu - tyle zainteresowań i umiejętności:)
OdpowiedzUsuńPodziwiam...