,, UNIKALNA,, BEATA JARMOŁOWSKA

BLOG BEATY JARMOŁOWSKIEJ
MODA,TKANINA, WNETRZA

środa, 15 września 2010

CO SIE DZIEJE?

 Jak wiecie .. miesiąc temu, rosnący obok  mojego domu pomnik przyrody  pozbawił mnie części dachu. Otóż dach trzeba wyremontować i otóż należy w tym celu wykonać kilka czynności mających skutki finansowe i emocjonalne jak się niestety okazuje, I otóż miały miejsce  sytuacje następujące.
Zaraz już następnego dnia po zdarzeniu zgłosił się do nas pan Piotr. S z Wiązowny i zaproponował ze tę ,, usterkę ,, usunie.   Dobierze dachówki, gąsiory- bo wie gdzie można je dokupić, jako ze ostatnio komuś taki remont robił.W ogóle się wszystkim zaraz zajmie. No po prostu anioł... Zachwycona wypłaciłam znaczącą sumę zaliczki  / 3000 zł/  i czekam  , a tu mija tydzień za tygodniem i nic się nie dzieje.Ponaglany lekko / no bo jakże anioła poganiać/ pan Piotr oznajmił, że jak wrócę z Anglii to wszystko będzie na tip- top.    Poleciałam. Byłam 8 dni. W tym czasie otrzymałam od pana Piotra 6 sms -ów z  informacjami o tym co robią moje koty/poważnie , przysięgam/,  ale po przyjeżdzie zastałam tylko drabinę opartą o ścianą i pana Piotra ani widu , takoż i roboty jakiejkolwiek.... No nie całkiem to jest prawda... bo zastałam jeszcze podłogę w salonie podniesioną o metr oraz stwierdziłam brak elektryczności w połowie domu na skutek zalania / którego wszak miało nie być- bo dach wg oceny 2 fachowców miał być cały/ No to ja oczeń wnerwiłas  ,,,,  / jednemu znajomemu aktorowi wydawało się ,ze  żeby mówić po rosyjsku  - wystarczy wymawiać polskie słowa z rosyjskim akcentem  i on jest autorem powyższego powiedzenia/ i zapytałam pana  Piotra skąd mogę odebrać swoje dachówki i resztę - skoro za nie zapłaciłam . Na co pan Piotr szybciutko przyleciał i oświadczył, ze on mi odda pieniądze, bo nie będzie tak / czyli jak/?//  pracował ... a ja zgodziłam się - widząc co się dzieje . I błędem kolejnym było myślenie ze to już koniec . Tego samego wieczora -  usiadłam do komputera ze smutnym przekonaniem ze nie należy wierzyć w anioły. Szukałam- jak się domyślacie- dachówek.  I znalazłam . W Komorowie. Identyczne jak moje. Z rozbiórki , wymiar ten sam,,, cud miód ... Zamówiłam i odetchnęłam z ulgą. Ufff.   Cena przystępna , niedaleko , Raj ,,, po prostu raj. Ale  jakże przedwczesna  była moja radość..  Następnego dnia ,coś kolo południa ... dzwoni do mnie pan Piotr i oznajmia mi ze właśnie załadował  dachówki dla mnie i mi wiezie. Zbaraniałam ... facet miał coś zrobić tak.? Nie zrobił nic... miał oddać kasę i sam mi powiedział, że rezygnuje tak? Zamówiłam już dachówki gdzie indziej.. i nie potrzebuję 2 kompletów tak? Wiec mówię, że,, to nieporozumienie wszak wczoraj pan sam do mnie przyszedł itd itp,,, Mówię  grzecznie jak do kogo mądrego i co słyszę .... ze on na TYM POZIOMIE nie będzie rozmowy prowadził i ze to co ja mówię na nim nie robi wrażenia i ze on sobie za ten transport policzy... JAKI KUR.... TRANSPORT?? JA NIE ZAMAWIAłAM ZADNEGO TRANSPORTU......    Facet  odpuścił dopiero po stanowczej rozmowie z moim mężem, który przypadkiem przyleciał w ostatnią sobotę jako, ze tę smutną uroczystość mieliśmy....
A dziś pojechałam po dachówki zamówione w Komorowie .Wcześniej kilkakrotnie rozmawiałam z włascicielką. Cudowna kobieta, Matka Boska - prawie. Serdeczna , życzliwa ,, ależ proszę uprzejmie , dziękuje , młiego dnia itp i w ogóle Wersal. Tyle, że powinnam się zastanowić dlaczego państwo zdjęć dachówki wysłać nie chcieli ..... Jadę . Do Komorowa z Otwocka coś z 60 - 70 km. Na wysokości  kolejnego ronda w szczerym polu pani przestaje odbierać telefon/?// Wjeżdzam w ulicę Chopina ... Stary przepiękny dom, a właściwie 2. Gigantyczne. Przecudnej urody ogród. Olbrzymie drzewa , szlachetne krzewy, zadbane alejki. Włascicielka nadal milczy ,ale w ogrodzie widzę pana , który okazuje się mężem i o moim przyjeżdzie jest poinformowany. Cudnie. Pan ma ok 45 lat ... nosi ślady dawnej urody, lecz przyodziewek i 4 dniowy zarost sprawia ze nie pasuje do tego miejsca.Pchnie sporą ilością wypitego / dobrego/ alkoholu. Otwiera furtkę, zaprasza do środka ... Komplementując przepiękny ogród , wymieniając z panem uprzejmości i  uwagi na temat pielęgnacji  roślin idę po zadbanych alejkach, wyłożonych granitową kostką .  Dochodzę do pryzmy dachówek. Wiekszość potłuczona i  oklejona zaprawą. Gruz. Nikt się nie pokusił żeby je oczyścić i posegregować... Leje. Jestem rozczarowana i zmartwiona . Widzę ze czeka mnie sortowanie . Własnymi rekami- bo zaraz przyjadą panowie żeby te dachówki przetransportować do Otwocka.   W kiecce od  od Calvina Kleina zabieram się do roboty , bez targów płacę żądaną sumę . Po godzinie mam wybranych 40 a potrzebuję 800. Jestem przemoczona i proszę o ściągnięcie na mój koszt, kogoś do pomocy przy sortowaniu . Na co pan od tej pani co to z nią od tygodnia o tychże dachówkach rozmawiam, mówi że JEGO TO NIE BAWI/,??/ ze mam zabrać swoje pieniądze i wynocha  bo w ogóle okropnie BEZCZELNA TUPECIARA ze mnie i  głowę ludziom zawracam. Odwracam się na pięcie . Zakładam płaszcz od Betsey Johnson, co to go do segregowania dachówek litościwie zdjęłam . Zabieram torebkę  upapraną w zaprawie i nie zaszczyciwszy pana jednym spojrzeniem opuszczam posesję .  W drodze powrotnej spotykam  wynajętego  wcześniej busa . Reguluję należność , bo wszak panowie przejechali 70 km w dobrej wierze i nie są winni ,ze spotkałam kolejnego oszalałego księcia Yorku . I ja Was teraz pytam / bo wiecie ze ja nie oglądam telewizji i pewnie coś przegapiłam..../ Czy ostatnio nasz prezydent nadał wszystkim  mężczyznom w Polsce  tytuły hrabiowskie?/ szkoda ze nie pośmiertnie/ A może mamy  epidemię nową? . Jakaś bakteria  typu chamus vulgaris  albo streptococus głupotus ich zakaziła?   czy ja miałam pecha zwyczajnie....
Tylko co teraz  zrobić ...bo dachówek nie ma , a ekipa do dachu przyjeżdza jutro.... Czterej panowie.... Wyglądali poczciwie ... no anioły po prostu... wiec zapewne ciąg dalszy nastąpi..

6 komentarzy:

  1. Nie ma mężczyzn aniołów. Tylko początkowo chcą sprawiać takie wrażenie. A im bardziej je sprawiają, tym potem bardziej hrabiami się okazują, a nie aniołami. A wtedy, to my mamy być dla nich aniołami, ot co, bo inaczej "na tym poziomie to oni rozmawiać" z histeryczką "nie będą"...Smutne ale niestety wciąż się na ten kit nabieramy...
    A jak mówi staropolskie przysłowie- kto ma miękkie serce, ten musi mieć twardą d...
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Beatko, właśnie niedawno na blogu Izy z Kidowa pisałam, że zmieniają się epoki, rządy, partie, a fachowcy zostają wciąż tacy sami. I ilu by aniołów na początku nie spotkać, to jakoś z czasem diable rogi im wychodzą - sprytnie ukryte. Przeszłam już kilka dobrych remontów, przyjaciółka zbudowała dom, w rodzinie też niejeden remont się odbył i gdybyś mnie poprosiła, to nie mogłabym ci polecić ANI JEDNEGO fachowca, a przewinęło się ich przez mój i znajomych domy wielu.

    OdpowiedzUsuń
  3. szkoda gadać,
    nawet nie ma co zaczynać tematu.
    szczerze współczuję i życzę siły i wytrwałości. no i szczęścia, bo to chyba najważniejsze przy współpracy z "fachowcami" :--)

    OdpowiedzUsuń
  4. ...Jeeezu, Beata - moje problemy to pikuś wobec tego, co Ciebie teraz spotyka! Smutne jest to, że naiwna wiara w dobre intencje (jaka, jak widzę Ciebie również cechuje) spotyka się z brutalną rzeczywistością. Pozostaje żal, nieufność do wszystkich i poczucie bezsilności.
    Współczuję i trzymam kciuki, aby ta robota trafiła w dobre ręce...

    OdpowiedzUsuń
  5. O rany,ale się działo,współczuje serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Straszne problemy ale przyznam, że znakomicie się Ciebie czyta :) Niestety to nasza szara polska rzeczywistość Beatko.

    OdpowiedzUsuń