Papier czerpany. Zrobiłam ostatnio kurs bo od jakiegoś czasu interesuje mnie jako środek wyrazu . Widziałam piękne , niezwykle inspirujące prace dyplomowe absolwentów lubelskiego UMCS - prezentowane w czasie ostatniego pleneru z batiku w Kazimierzu na którym byłam. Zakochałam się w papierze i już .Na amen.
W necie przepisów mnóstwo, ale ja nie lubię robić z gotowca ,więc w celach poznawczych zapisałam na kurs do Łucznicy. Miejsce położone 20 km od mojego domu , wsiadłam w samochód i heja.Zajęcia prowadziła Pani Jagoda Krajewska- postawna , wysoka i szczupła pani, która robi monumentalne dzieła sztuki z papieru właśnie / proszę zajrzeć na jej stronę koniecznie/.
Jagoda wychodzi z bezcennego założenia, że papieru w żadnym razie NIE ROBI SIĘ Z PAPIERU i w związku z tym przeciągnęła grupę przez wszystkie etapy tworzenia pulpy z materiałów organicznych w tym liści , sitowia ,siana, słomy itd itp.Pokazała jak wyługowywać , miażdzyć czerpać , barwić. Jak się tym wszystkim bawić i mieć radochę.Szkoda wielka ze ta radocha została zepsuta przez zachowania koleżanek z grupy , ich przeciągły, nieustanny głośny rechot i durne teksty. Mnie to np przeszkadzało w pracy a zachowania z lataniem na skargę DO DYREKTORA OŚRODKA uważam za skrajnie kretyńskie.Małe dzieci normalnie...,, PLOSE PANA A ONA NIE LOBI Z NAMI PULPY,,, Nie zauważyły biedactwa ,ze 4 litry pulpy zrobionej w domu stoi na stole Już pierwszego dnia, musiały się poskarżyć, ze maja w grupie odmieńca....Polskie ciało pedagogiczne -o ratunku..
Mimo wszystko dobrze się stało ze udałam się na ten kurs, bo wiele się dowiedziałam . Papier czerpany - niesamowite medium , Sam w sobie ma dużą urodę., a przecież może być jeszcze , malowany,haftowany , drukowany.
Pierwsza warstwa. Widać resztki łodyg sitowia. Pulpa czyli przetarta celuloza blaknie bardzo w procesie suszenia i papier stanie się jasno zielonkawo szary.
Wtręty z płatków złota/ szlagmetal/farbowanej wiskozy i chusteczek jedwabnych. Czerpane cienko- żeby zrobić prześwity i koronkowy efekt.
Koronki z brokatowa nicią, ręcznie barwione jedwabie . Pulpa wszystko bez problemu przyjęła i zespoliła się z tym. W rzeczywistości dużo ładniejsze niż na fotografii.
Zrobione i wyeksponowane papiery pozostałych uczestników zajęć Ten z koronkami- oczywiście mój ale jak widać nie musi być z koronka żeby było ładnie. Papier zawsze pięknie wychodzi.
,,Dmuchawce ,, kolegi Maćka z Płocka, jednego z tych fajniejszych.
Papier w wersji barwionej.
Formy trójwymiarowe. Zielono złota- wiadomo czyja.
A na koniec przedstawiam fragment najnowszej tkaniny - alpaczego samodziału , co go właśnie z krosien zdjęłam.Co dalej - zobaczymy.
Ale Ci zazdroszczę tych wszystkich kursów :-) A tkanie wychodzi Ci rewelacyjnie. Już nie mogę się doczekać tych cudów, które powstaną z Twoich tkanin. Pozdrawiam Cię serdecznie Beatko :-)
OdpowiedzUsuńTeż zazdroszczę Pani tych wszystkich kursów i radości tworzenia. Czy to utkane jest z pojedynczej nitki? Bardzo piękny samodział. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKursy maja pewien cel poza poznawczym. Jak chce się szkoły to trzeba mieć uprawnienia. Tkałam z podwójnej znaczy sie 2 ply. Bardzo lużno tkane bo watek dociągany ręką bez bidła.Nie powiem smacznie się układa.Fajnie ze sie podoba - pozdrawiam. bj
OdpowiedzUsuńPrzepyszna ta tkanina!
OdpowiedzUsuńpiękny kurs - tyle pomysłów!!! Szkoda że jakieś france psuli klimat skupienia i poznania!! Nie znoszę takich bab!! Po cholerę przyszli w takim razie ...
OdpowiedzUsuńA i taka trzeba umieć zamknąć się na takich burOków i swoim światem żyć , wiedząc że to przejście stresowe jest chwilą.
Ależ Tobie szybko poszło z alpaką! Czekam na dalsze losy tkaniny.
OdpowiedzUsuńA ja tak sobie myślę, ze jednak miałam rację iż ciało pedagogiczne to jednak odmienny gatunek człowieka...jakoś tak to mi się sprawdza...a wyjątki tylko potwierdzają regułę :)
OdpowiedzUsuńCo do buraków, to mam ich na co dzień całe pole, tylko w murach...i właśnie wśród ciała "pedagogicznego"...trudno to czasem znieść.
Koronki jak autograf :)nie do pomylenia :)
o matko ten samodzial fantastyczny ,ja bym sobie spodnie z niego dziabnela
OdpowiedzUsuńŚwietnie Ci poszło z tą pulpą :)Zawiesiłam oko na tych z koronkami z brokatową nicią .
OdpowiedzUsuńAlpaczą tkaninę p o d z i w i a m .
Przyznam się też , że odgapiłam od Ciebie i przędę alpakę na melaże .
Ten samodział...zauroczył mnie! A za Twoją zachłanność i pazerność na robotę...ukłony do samiuśkiej ziemi!!!! No jak można Cię nie podziwiać, no jak????
OdpowiedzUsuńAnia . Ja lubię bardzo weryfikować różne rzeczy . Sprawdzać na sobie. I eksperymentować. A wiem ze nowe doświadczenia bardzo rozwijają. No bo jak połączę ten papier czerpany ze słomy i liści z papierem jedwabnym/ handmade/ i dodruk zrobię ... jakiś linoryt alboco to pięknie będzie. A jakby jeszcze złotem podlaminować?? A właśnie trzeba by sprawdzić jak się pulpa ze złotem 24 k łączy i ze srebrem,,,I jak tak sobie myślę o tym wszystkim to mi się nie myśli o tym ze się np starzeję.... albo ze lekarstwa brać trzeba.... A i jeszcze w kategoriach uzytkowych to potraktuj. W szkole jest 280 m kw powierzchni podłogi . A ile to jest scian? Przeciez gołe całkiem nie moga być.
OdpowiedzUsuńElu bardzo sie cieszę na te melanze . juz sobbie wyobrazam jak Ci wychodzą. Pewnie nawajo ? co?A tkanina? To jedynie próba weryfikacji opowiesci dziwnej tresci . Ale wychodzi przyjaznie.
Licho- kochana , panie mi przypomniały dlaczego kłusem uciekłam z oświaty w której krótko pracowałam. Minęło 25 lat i kurde- nic się nie zmieniło. Smutne.
Czytam często, komentuję rzadko.
OdpowiedzUsuńMam bardzo różne doświadczenia z nauczycielami (jestem córką nauczycielki, sama pracuję w tym fachu, syn - pedagog) i doskonale rozumiem Twoją irytację. Nie wiem, skąd się to bierze, że osoby, które same uczą i wymagają, nie potrafią uczyć SIĘ i wymagać OD SIEBIE. Od pewnego czasu nie szkolę nauczycieli i z perspektywy czasu mogę to podsumować tak: wieczna frustracja. Część osób nie robi tego, co lubi (źle wybrała zawód), część nie ma odpowiednich warunków (warunki szkolne - papiery, papiery, papiery, bynajmniej nie czerpane) i trwoni czas na biurokrację zamiast rozwoju i poszukiwania - podobno to charakterystyczne dla zawodu niezależnie od położenia geograficznego.. Koniec mundrowania się!
A ja sobie oglądam Twój blog i dech mi zapiera i zazdrość żre!!! Tylko talentu ludziom zazdroszczę ( u Ciebie jest dużo do zazdroszczenia). Ewa
Też nawiałam ze szkoły, nie odnalazłam się już dłużej w tym gronie. Są wspaniałe jednostki w tym zawodzie, ale miernot i głupich jest więcej. Nie zdzierżyłam.
OdpowiedzUsuńI wolę mój niepewny los niż tą profesję. Propozycje padają, zdecydowanie odmawiam.
What a wonderful title for your blog post!! :)
OdpowiedzUsuń