Kolejny post z baaardzo długiej serii bo ostatnio na poduchy mnie naszło . Kiedy nadchodzą jesienne dni i szybko zmrok zapada - wtedy jakoś tak lubię przed kominkiem.... na kanapie , pośród puchatych poduszek i pod ciepłym kocykiem... i nie wydaje mi się żebym w tym lubieniu była osamotniona .Z tego tytułu - poduchy w ilości hurtowej.Na pierwszym planie widać stary sweterek mojego męża. Bardzo znamienity był, bo od Westyny Chrzanowicz ale się zużył.
Następnie widzimy kraciastą poduchę z pięknej ,wełnianej spódnicy zakupionej w lokalnym second handzie.
Na tym zdjęciu widać ją dużo lepiej podobnie jak i pozostałe kraciaste.
Na szczęście moda wnętrzarska w tym sezonie proponuje kratę na wszystkim- od ścian , po poduchy i obicia meblowe, na kubkach skończywszy.Tak więc od prawej kraciasta ze starej second -handowej jesionki a po środku - orientalna z szala.Wykończenie z ręcznie tkanych krajek.
Ta orientalna to mi serce skradła. O!
OdpowiedzUsuńKujpuję Twój poduchowy pomysł! Właśnie sobie przypomniałam o dwóch pięknych "patchworkowych" swetrach mojego męża, których od lat nie nosi. Będą z nich chyba fajne poduchy, nie wiem co prawda kiedy, ale nie omieszkam się pochwalić :)
OdpowiedzUsuńNo i właśnie ta orientalna jest moją ukochaną faworytką!! Przez te kwiatuszki kolorowe chyba. Piękne te podusie i ciepłe, nawet jak tylko na nie potrzesz :)))
OdpowiedzUsuńJestem Pani stałą obserwatorką jednak dopiero teraz założyłam własnego bloga swoją drogą zapraszam http://recznienaroznesposoby.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJak zwykle Pani prace, Pani Gaju genialne ! Za odwiedziny z góry dziękuję ;)
Śliczności ... pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń