Dzisiejsze próby farbiarskie i barwienie rodziny kolorów. Tym razem zabrałam sie za seledynowo- piaskowo zielony, rózowo- siny i orzechowy brąz. Linda / Weedon/ ostatnio sugeruje żebym zaczeła ćwiczyć jasne kolory bo mam wg niej tendencję do kładzenia stęzonej farby bezpośrednio na tkaninę. Nie do końca sie z tym zgadzam - bo ja zwyczajnie lubie czyste , nasycone barwy ale co mi tam - poćwiczyc mogę ,w koncu po to jest szkola żeby prace domowe odrabiac . Wiec tym razem jasne barwy są ... a nawet bardzo jasne.
Zawsze zdumiewa mnie farbiarski efekt finalny bo nie do końca się daje przewidzieć - zwłaszcza przy majstrowaniu z rozcieńczeniem i miksem kolorów- co też tym razem wyjdzie... Zaczełam od turkusu plus golden yellow , potem poszedł royal ,potem odrobina magenty i mamy .... seledyn, piasek ,miejscami beż . A to ci niespodzianka.
No i welury... Ach ,welury ... ten jedwabisty włos , który zawsze , niezawodnie się farbuje. A, propos włosa to czy wiecie ze jedwab z jedwabników jest tylko pod spodem ? Bo to na wierzchu to wiskoza - dlatego tak świeci.
Welury ... ukochane , magiczny powiew luksusu, nasycony głeboki kolor. Pofarbowałam więc welury . Miałam taki sino-bity ze złota nitką- nie do noszenia , a w farbie wyszedł przepiękny.
Ale mistrzowski efekt udało mi się uzyskać jedynie na dłoniach i teraz znowu mam tydzień przymusowego chodzenia w rękawiczkach.
Też muszę poćwiczyć farbowanie lekkich, jasnych odcieni...ja mam zdecydowanie ciężką rękę...lubię soczyste, nasycone, ale rzadko mi wychodzą jasne, kiedy chcę...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Przypomniały mi się lata 80-te kiedy farbowałab prześcieradła i tetrę, (a nawet tenisówki) by potem szyć z nich ubrania. Kolory iękne szczególnie welury :)
OdpowiedzUsuńŚwietne kolory uzyskałaś ! Właśnie dlatego nieprzewidywalnego wyniku, tak lubię farbowanie
OdpowiedzUsuńTeż farbowanie ćwiczyłam na ciuchach, i najłatwiej z soczystymi barwami, niuanse pastelowe ciężko czasem uzyskać, zwłaszcza przy dużych płaszczyznach i jeśli ma to być jednolite.
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się zestawy barw.
A łapy to na foto artystyczne!
Ojej, zatęskniłam do farbowania po twoim poście. Bo ostatnio na wiele rzeczy brakuje mi czasu. A tu drobne kuleczki z Anglii czekają na swoją kolej.
OdpowiedzUsuńKolorki pastelowe przepiękne, szczególnie te różo-fiolety, a właściwie różo-lila. A rączki to osobny cudak, wiem coś o tym, bo też nie cierpię używać rękawiczek.
Ależ pastelowo i delikatnie :-) - ciekawe co z tego powstanie?
OdpowiedzUsuńJa nigdy nic nie farbowałam i nie wiem co się z czym je. Twoje poczynania bardzo mi się podobają i cieszą oko!
OdpowiedzUsuńTaki jedwabny farbowany welur to bym pogłaskała....fetyszystka ze mnie ;-) PS. Niebieski teraz modny - coś w kinach na niebiesko leci, nie przyswoiłam tytułu, ale gadżety już wciskają :-P
OdpowiedzUsuńPodczytuję sobie Twojego bloga od czasu do czasu – głównie nocą.
OdpowiedzUsuńDziś komentuję, bo mi się nie zgadza :)
Jedwab jest włóknem proteinowym ( kokon to wydzielina i nic nie ma w niej roślinnego, a wiskoza to włókno roślinne i nie ma takiej opcji, by larwa się najpierw ośliniła a potem wytarzała w celulozie ;)). Jedwab, połysk zawdzięcza nietypowej budowie włosa. Tu więcej : The best-known type of silk is obtained from the cocoons of the larvae of the mulberry silkworm Bombyx mori reared in captivity (sericulture). The shimmering appearance of silk is due to the triangular prism-like structure of the silk fibre, which allows silk cloth to refract incoming light at different angles, thus producing different colors.
Może jest coś czego nie wiem, więc gdybyś mogła podrzucić jakieś bardziej szczegółowe informacje, z chęcią poczytam.
I piszę bez żadnego belferskiego zadęcia ;)
Serdeczności z Pragi.
Fanaberia?? a przeczytaj co jest napisane... nie o kokonie -tylko o welurze ... ze na wierzchu wiskoza a pod spodem z jedwabników... larwa się w niczym nie tarza tylko sobie liscie morwy wcina i ma się dobrze...Zazwyczaj welur tzw jedwabny ma WŁOS z wiskozy a tkaninę- osnowę i wątek z jedwabiu.Dlatego sie na nim tak dobrze devore udaje bo mozna chemicznie wypalić wiskozę- włos a jedwab zostawić. Ja tez bez belferskiego zaciecia - bynajmniej
OdpowiedzUsuńWspaniałe ręce Smerfa ;)
OdpowiedzUsuńTwoje ręce Beatko- to dopiero Dzieło Sztuki
OdpowiedzUsuńAndzia
Fanaberia, od wielu juz lat Fanaberia.Twój blog poleciła mi Gosia z Wrocławia .Byłyśmy razem na warsztatach.
OdpowiedzUsuńDoczytałam.Musiało mnie zaćmić, dałabym sobie łeb uciąć, że nie widziałam odnośnika do weluru.
Tarzanie samo w sobie nie jest przeciez takie złe :)
Przezyję.... nie mam nic przeciw oslinionemu tarzaniu. - Serdecznosci z Otwocka .
OdpowiedzUsuńAndzie Kantorysińską witam wsród blogerek
Przepraszam za zamieszanie.
OdpowiedzUsuń.No co Ty? nie było zamieszania. Zdarza sie. tez tak miewam
OdpowiedzUsuńWitam:-)
OdpowiedzUsuńFarbuje tylko nici do haftu: bawelne welne i moj ukochany jedwab...tkaniny do haftu rowniez, w tym jedwab do haftu three dimensions i do elzbietanskiego ale z tkaninami na ciuszki....hmmm nie probowalam, a szyje ...sporo:-))))
Bardzo, bardzo ciekawy blog!
Pozdrawiam serdecznie i zycze magicznego tygodnia:-)))
farbowanie - subtelne. bardzo piękne.
OdpowiedzUsuńdłonie - cuuuudo. mi się udawały takie również choć nigdy tak soczyste.
(a jak już mam takie trupie, smerfowe czy inne kosmiczne to fusami od kawy sobie ścieram. trochę pomaga. a potem cytrynką :) )