Jak wiecie .. miesiąc temu, rosnący obok mojego domu pomnik przyrody pozbawił mnie części dachu. Otóż dach trzeba wyremontować i otóż należy w tym celu wykonać kilka czynności mających skutki finansowe i emocjonalne jak się niestety okazuje, I otóż miały miejsce sytuacje następujące.
Zaraz już następnego dnia po zdarzeniu zgłosił się do nas pan Piotr. S z Wiązowny i zaproponował ze tę ,, usterkę ,, usunie. Dobierze dachówki, gąsiory- bo wie gdzie można je dokupić, jako ze ostatnio komuś taki remont robił.W ogóle się wszystkim zaraz zajmie. No po prostu anioł... Zachwycona wypłaciłam znaczącą sumę zaliczki / 3000 zł/ i czekam , a tu mija tydzień za tygodniem i nic się nie dzieje.Ponaglany lekko / no bo jakże anioła poganiać/ pan Piotr oznajmił, że jak wrócę z Anglii to wszystko będzie na tip- top. Poleciałam. Byłam 8 dni. W tym czasie otrzymałam od pana Piotra 6 sms -ów z informacjami o tym co robią moje koty/poważnie , przysięgam/, ale po przyjeżdzie zastałam tylko drabinę opartą o ścianą i pana Piotra ani widu , takoż i roboty jakiejkolwiek.... No nie całkiem to jest prawda... bo zastałam jeszcze podłogę w salonie podniesioną o metr oraz stwierdziłam brak elektryczności w połowie domu na skutek zalania / którego wszak miało nie być- bo dach wg oceny 2 fachowców miał być cały/ No to ja oczeń wnerwiłas ,,,, / jednemu znajomemu aktorowi wydawało się ,ze żeby mówić po rosyjsku - wystarczy wymawiać polskie słowa z rosyjskim akcentem i on jest autorem powyższego powiedzenia/ i zapytałam pana Piotra skąd mogę odebrać swoje dachówki i resztę - skoro za nie zapłaciłam . Na co pan Piotr szybciutko przyleciał i oświadczył, ze on mi odda pieniądze, bo nie będzie tak / czyli jak/?// pracował ... a ja zgodziłam się - widząc co się dzieje . I błędem kolejnym było myślenie ze to już koniec . Tego samego wieczora - usiadłam do komputera ze smutnym przekonaniem ze nie należy wierzyć w anioły. Szukałam- jak się domyślacie- dachówek. I znalazłam . W Komorowie. Identyczne jak moje. Z rozbiórki , wymiar ten sam,,, cud miód ... Zamówiłam i odetchnęłam z ulgą. Ufff. Cena przystępna , niedaleko , Raj ,,, po prostu raj. Ale jakże przedwczesna była moja radość.. Następnego dnia ,coś kolo południa ... dzwoni do mnie pan Piotr i oznajmia mi ze właśnie załadował dachówki dla mnie i mi wiezie. Zbaraniałam ... facet miał coś zrobić tak.? Nie zrobił nic... miał oddać kasę i sam mi powiedział, że rezygnuje tak? Zamówiłam już dachówki gdzie indziej.. i nie potrzebuję 2 kompletów tak? Wiec mówię, że,, to nieporozumienie wszak wczoraj pan sam do mnie przyszedł itd itp,,, Mówię grzecznie jak do kogo mądrego i co słyszę .... ze on na TYM POZIOMIE nie będzie rozmowy prowadził i ze to co ja mówię na nim nie robi wrażenia i ze on sobie za ten transport policzy... JAKI KUR.... TRANSPORT?? JA NIE ZAMAWIAłAM ZADNEGO TRANSPORTU...... Facet odpuścił dopiero po stanowczej rozmowie z moim mężem, który przypadkiem przyleciał w ostatnią sobotę jako, ze tę smutną uroczystość mieliśmy....
A dziś pojechałam po dachówki zamówione w Komorowie .Wcześniej kilkakrotnie rozmawiałam z włascicielką. Cudowna kobieta, Matka Boska - prawie. Serdeczna , życzliwa ,, ależ proszę uprzejmie , dziękuje , młiego dnia itp i w ogóle Wersal. Tyle, że powinnam się zastanowić dlaczego państwo zdjęć dachówki wysłać nie chcieli ..... Jadę . Do Komorowa z Otwocka coś z 60 - 70 km. Na wysokości kolejnego ronda w szczerym polu pani przestaje odbierać telefon/?// Wjeżdzam w ulicę Chopina ... Stary przepiękny dom, a właściwie 2. Gigantyczne. Przecudnej urody ogród. Olbrzymie drzewa , szlachetne krzewy, zadbane alejki. Włascicielka nadal milczy ,ale w ogrodzie widzę pana , który okazuje się mężem i o moim przyjeżdzie jest poinformowany. Cudnie. Pan ma ok 45 lat ... nosi ślady dawnej urody, lecz przyodziewek i 4 dniowy zarost sprawia ze nie pasuje do tego miejsca.Pchnie sporą ilością wypitego / dobrego/ alkoholu. Otwiera furtkę, zaprasza do środka ... Komplementując przepiękny ogród , wymieniając z panem uprzejmości i uwagi na temat pielęgnacji roślin idę po zadbanych alejkach, wyłożonych granitową kostką . Dochodzę do pryzmy dachówek. Wiekszość potłuczona i oklejona zaprawą. Gruz. Nikt się nie pokusił żeby je oczyścić i posegregować... Leje. Jestem rozczarowana i zmartwiona . Widzę ze czeka mnie sortowanie . Własnymi rekami- bo zaraz przyjadą panowie żeby te dachówki przetransportować do Otwocka. W kiecce od od Calvina Kleina zabieram się do roboty , bez targów płacę żądaną sumę . Po godzinie mam wybranych 40 a potrzebuję 800. Jestem przemoczona i proszę o ściągnięcie na mój koszt, kogoś do pomocy przy sortowaniu . Na co pan od tej pani co to z nią od tygodnia o tychże dachówkach rozmawiam, mówi że JEGO TO NIE BAWI/,??/ ze mam zabrać swoje pieniądze i wynocha bo w ogóle okropnie BEZCZELNA TUPECIARA ze mnie i głowę ludziom zawracam. Odwracam się na pięcie . Zakładam płaszcz od Betsey Johnson, co to go do segregowania dachówek litościwie zdjęłam . Zabieram torebkę upapraną w zaprawie i nie zaszczyciwszy pana jednym spojrzeniem opuszczam posesję . W drodze powrotnej spotykam wynajętego wcześniej busa . Reguluję należność , bo wszak panowie przejechali 70 km w dobrej wierze i nie są winni ,ze spotkałam kolejnego oszalałego księcia Yorku . I ja Was teraz pytam / bo wiecie ze ja nie oglądam telewizji i pewnie coś przegapiłam..../ Czy ostatnio nasz prezydent nadał wszystkim mężczyznom w Polsce tytuły hrabiowskie?/ szkoda ze nie pośmiertnie/ A może mamy epidemię nową? . Jakaś bakteria typu chamus vulgaris albo streptococus głupotus ich zakaziła? czy ja miałam pecha zwyczajnie....
Tylko co teraz zrobić ...bo dachówek nie ma , a ekipa do dachu przyjeżdza jutro.... Czterej panowie.... Wyglądali poczciwie ... no anioły po prostu... wiec zapewne ciąg dalszy nastąpi..
Nie ma mężczyzn aniołów. Tylko początkowo chcą sprawiać takie wrażenie. A im bardziej je sprawiają, tym potem bardziej hrabiami się okazują, a nie aniołami. A wtedy, to my mamy być dla nich aniołami, ot co, bo inaczej "na tym poziomie to oni rozmawiać" z histeryczką "nie będą"...Smutne ale niestety wciąż się na ten kit nabieramy...
OdpowiedzUsuńA jak mówi staropolskie przysłowie- kto ma miękkie serce, ten musi mieć twardą d...
Powodzenia!
Beatko, właśnie niedawno na blogu Izy z Kidowa pisałam, że zmieniają się epoki, rządy, partie, a fachowcy zostają wciąż tacy sami. I ilu by aniołów na początku nie spotkać, to jakoś z czasem diable rogi im wychodzą - sprytnie ukryte. Przeszłam już kilka dobrych remontów, przyjaciółka zbudowała dom, w rodzinie też niejeden remont się odbył i gdybyś mnie poprosiła, to nie mogłabym ci polecić ANI JEDNEGO fachowca, a przewinęło się ich przez mój i znajomych domy wielu.
OdpowiedzUsuńszkoda gadać,
OdpowiedzUsuńnawet nie ma co zaczynać tematu.
szczerze współczuję i życzę siły i wytrwałości. no i szczęścia, bo to chyba najważniejsze przy współpracy z "fachowcami" :--)
...Jeeezu, Beata - moje problemy to pikuś wobec tego, co Ciebie teraz spotyka! Smutne jest to, że naiwna wiara w dobre intencje (jaka, jak widzę Ciebie również cechuje) spotyka się z brutalną rzeczywistością. Pozostaje żal, nieufność do wszystkich i poczucie bezsilności.
OdpowiedzUsuńWspółczuję i trzymam kciuki, aby ta robota trafiła w dobre ręce...
O rany,ale się działo,współczuje serdecznie.
OdpowiedzUsuńStraszne problemy ale przyznam, że znakomicie się Ciebie czyta :) Niestety to nasza szara polska rzeczywistość Beatko.
OdpowiedzUsuń