Wszystkie warsztaty , w których w tym roku wezmę udział są z gatunku eco. A to mydła , czy kosmetyki naturalne , a to tkackie ...
Teraz przyszło na eco printing .
W tej metodzie/ stylu/technice- chodzi o to żeby uzyskać wzór czy barwę wyłącznie przy pomocy barwników naturalnych ,najlepiej z liści ,kwiatów i pędów roślin.
Mistrzynie -India Flint czy Irit Dulman używaja też bejcy do zaprawiania tkaniny. India pisze o popiołach, occie, sodzie ,moczniku ,, and so on,, a Irit - nic nie pisze / tylko wzmiankuje/
Ponieważ serio myślę o jakimś ambitnym wyjazdowym warsztacie z tej dziedziny- muszę wykonać parę prób bo bez elementarnej choćby wiedzy, pojechać nie mogę.
A tak na marginesie - póznym latem w UK odbędą się 3 warsztaty z Indią Flint. Na wszystkie brak miejsc nawet na listach rezerwowych - co świadczy o wielkim zainteresowaniu osobą nauczycielki i samą metodą.
Tak więc rozłożyłam ci ja kawałki jedwabiów, lnów, wiskozy , bawełny , bambusa - czyli co tam się w pracownianym śmietniku znalazło...Na to poszedł eukaliptus, ogrodowe i miedziane liście plus czerwona kapusta.....
Wszystkie tkaniny pozawijane zostały w ,, kokony,,. Niektóre dookoła starych metalowych prętów, inne z miedzianą rurką w środku.
Tu widać jak się to wszystko gotuje razem z liśćmi eukaliptusa . Było w garze godzinę bo ja jestem strasznie niecierpliwa, jednakowoż zdaje się ,że czas jest tu jedną ze znaczących zmiennych....
Ale zabarwiło się nieżle ... i nawet wzór widać...
Efekt na szyfonach jedwabnych nad podziw subtelny, lecz eukaliptus plus żelazo - równa się czerń, co jest do wykorzystania naturalnie....
No i koniec zabawy na dzisiaj bo się eukaliptus skończył, a ponieważ daje piękny , intensywny orańż- to się bez niego nie obejdzie.
Więc dziś w nocy czeka mnie wyjazd na giełdę kwiatową po nowy zapas, jutro zaś -ćwiczeń ciąg dalszy
Uściski
\Gaja
Ps.
Oj muszę tę moją wrodzoną niecierpliwość powściągnąć i w garze to na parę godzin zostawić....
Ciekawe efekty i piękna kolorystyka. Kuszące jest takie "czarowanie". Mnie też ciągnie do wszystkiego co naturalne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Anka
Potrafisz swoimi pracami jak i pisaniem nakrecić człowieka,że sam w końcu nie wie co ma robić. Ale dzięki Ci Gaju za to , bo tym samym otwierasz przede mną kolejne drzwi od wiedzy i praktyki,nie wiem czy kiedykolwiek wezmę się za barwienie tkanin, ale na pewno nie mówię nigdy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ciebie Kobieto nie bojąca się żadnej pracy!!!!
Tkaniny wyszły cudne, mimo niecierpliwości :)
OdpowiedzUsuńO, kolejna krajanka bawi się eco printingiem :). Fajnie.
OdpowiedzUsuńBeatko, dłużej gotować stanowczo, nawet przez trzy dni. Znaczy jeden dzień gotować, ostudzić, drugi gotować, ostudzić itd. Polecam mleko sojowe jako bejcę :).
bardzo ciekawe eksperymenty:)i fajny efekt
OdpowiedzUsuńKapitalne efekty! Tu można chyba wszystkiego użyć, mój chłop to by na ten cel i resztki warzywne z obiadu oddał, chociaż sknera i wszystkozjadacz. :)
OdpowiedzUsuńvery beautiffull!!!!
OdpowiedzUsuń