Nie wytrzymałam oczywiście i dwa kokony z eco printingiem rozwinęłam dziś. I wiecie co???
To się daje zrobić.... byle odleżało swoje w zawinięciu.
Tu widać jak bardzo eko jest to działanie. Nie tylko misie Koala lubią eukaliptus.
Jedwab zwinięty w kokon i podgotowany - włożyłam w plastikową torebkę i zostawiłam w ogrodzie , bo w domu by nie poleżał.
Trzy dni temu to było . Nie zamykałam torby zbyt szczelnie -bo się bałam ,że zapleśnieje.
Dziś zaglądam i co widzę??Całe stado ślimaków żeruje...
Ale spokojnie... ślimaki zdjęłam, sznurki poprzecinałam i rozwijam...
Pierwsza warstwa ... Liście eukaliptusa widać???
Druga warstwa... jakie cudne przecierki mi wyszły...
Jeszcze przed rozwinięciem całości..
Tu już widać całą tkaninę..
I na manekinie...
I w detalu..
Jaki się kresz zrobił...
A teraz drugi kokon ... inna tkanina i zupełnie inne wybarwienie.
I wszystko razem..
Noo...niezłe....
Może rzeczywiście trzeba kokony zostawić na 3 tygodnie...
Bo wygląda na to, że faktycznie... im dłużej się tkanina kisi - tym lepsze, wyrazniejsze i ciekawsze uzyskujemy rezultaty.
Tylko muszę coś wymyślić żeby mi ślimaki nie zeżarły całej roboty.
Usciski
Gaja
Piękne, urzekające prace. Zniecierpliwością oczekuję każdego Twojego wpisu. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzepiękne są Twoje wytwory, aż się wierzyć nie chce co w naturze się dzieje( oczywiście pod kontrolą)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)))
Hmmmm...ta pierwsza warstwa to ta z bardziej liśćmi?
OdpowiedzUsuńJa już nie wytrzymam...muszę spróbować swojego pomysłu...
Rany! Pierwszy raz trafiłam na Twojego bloga, bardzo ciekawe wpisy, będę zaglądać częściej :) dodaję do obserwowanych i pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńHa! A może te ślimaki jakiś utrwalacz produkują? Niemożebne rzeczy czynisz! To ja sobie chyba prześcieradło z rodzimymi chwastami zwiążę! Bajka!
OdpowiedzUsuń