,, UNIKALNA,, BEATA JARMOŁOWSKA

BLOG BEATY JARMOŁOWSKIEJ
MODA,TKANINA, WNETRZA

środa, 27 marca 2013

ROZSTRZYGNIĘCIE CANDY I ŻYCZENIA SWIĄTECZNE

Hallo.
Oto wyniki candy
,,Madonna w moherowym berecie,, wędruje do Plastusi
Druk na lnie pt,, A po nocy przychodzi dzień,,- do Kankanki
,,Plotka,,- druk na lnie wedruje do Marioli- Folkowy dom
Bardzo sie cieszę i prosze o adres do wysyłki , która to nastapi we wtorek po świętach ,albowiem ja juz mam walizy spakowane.
W zwiazku z tym przyjmijcie prosze nasjerdeczniejsze zyczenia zdrowych , szczęśliwych Swiąt... No i wiosny czego Wam i sobie najbardziej zycze.
Uściski
Gaja

poniedziałek, 18 marca 2013

WIECZOREK ZAPOZNAWCZY

Goście się rozjechali do domów. Alicja wyjechała a ja postanowiłam oswoić wreszcie moje cztero nicielnicowe krosna  i twil.  Osnułyśmy je z Alicją lekko free- stylowo bo wzór wychodził załamany , ale dla mnie to jest cudnie i proszę się symetrii  i ładu nie spodziewać.
Po spotkaniu zostało jeszcze sporo osnowy bo , ku mojemu zdziwieniu , powodzeniem cieszyły sie krosna od Kromskich.
Cóz było robić... nalezało wytkać tę pierwszą wąską osnowę , po to zeby porobić próby, poćwiczyć splot i przygotować sie psychicznie do nadchodzącego samodzielnego snucia i osnuwania. Alicja przekazała mi niezbędne wskazówki , rady i uspokoiła mnie ...
Jutro działam...
Ale dziś zdjęłam z krosien krajkę długości 180 i szer 20cm, która po owinięciu dookoła szyi dała mi długi i bardzo twarzowy szal. Cóż -pociąć na próbki zawsze zdążę... a na razie  będę nosić.

Osnowa została zrobiona z żółtej i białej  second- handowej bawełny . Wątek jest jedwabno - lureksowy. Frędzelki powstały z obciętego brzegu wiskozowej chusty z frędzlami. Przezornie nie wyrzuciłam...
Muszę sobie tylko kupić maszynkę do kręcenia frędzelków  ,bo do plecenia warkoczyków się  nie rwę.
Szal jest trochę delikatniejszą wersją dywanika ze szmatek - wszak wykonany został z kawałków tkanin, ale są one dużo delikatniejsze niż te stosowane w szmaciakach i  przede wszystkim wąsko / bo na 6 - 7 mm pocięte.
A tu kawałek z normalnej pościelowej bawełny , ale z grubym  haftem na szybko.W jasnosciach prezentuje  się nieżle i nadaje  np na poduchy.Miało być drukowane...zostało wyhaftowane i teraz trzeba kolekny kawałek utkać.
No zobaczymy  Alicja ,czy Twoja  nauka i pomoc  nie poszły w las..
Uściski
Gaja

niedziela, 17 marca 2013

KREATYWNA SOBOTA - CZYLI PIERWSZE OTWOCKIE SPOTKANIE TKACZEK.

W sobotę w Otwocku odbyło się spotkanie tkaczek , rękodzielniczek i sympatyczek- zapowiadane od stycznia . Dziewczyny zjechały się z rozmaitych miejscowości, a  spotkanie prowadziła Alicja Tyburska, która  przybyła do nas z Poznania. Uczestniczek było 15 - wliczając  niżej podpisaną.
Czas płynął wartko przy osnuwaniu krosna ,, Harfa,,..
I tkaniu na nim...
Zgłębiano także tajniki krosna czteronicielnicowego...
Rozmawiano o tkactwie  i nie tylko...

Jedzono ciasta  i inne smakołyki...

Hmmm. Jako danie główne na środku stołu - leżą 2 regany i stare czółenka tkackie...
 
Było wesoło , ciekawie, gwarno, serdecznie i smacznie...
A na koniec spotkania    obdarowałam dziewczyny okolicznościowymi,  skórzanymi i drukowanymi  zawieszkami do toreb wykonanymi w 15 egzemplarzach jedynie.Z wizerunkami kobiet - naturalnie .  Tak  na pamiątkę i okoliczność... jak mówił Krgul do Pawlaka.


Dziękuję serdecznie Alicji Tyburskiej za poświęcony , czas, energię i przekazaną wiedzę. A wam  Dziewczyny  za radosną obecnośc i za to ze Wam się chciało chcieć, mimo mrozu  i śniegu.
Goscić Was- była to dla mnie wielka przyjemnosc i zaszczyt
Niech moc bedzie z wami...
Z nami.
Usciski
Gaja

piątek, 15 marca 2013

Przypomina się

Hallo. OPrzypominam o jutrzejszym spotkaniu  z Alicją- poświęconym tkactwu. Majowa 307 . Otwock . Od 16.
Czekam i zapraszam.

wtorek, 12 marca 2013

CANDY , CANDY

Oto pierwszy fant z artystycznego candy, które niniejszym ogłaszam Praca wykonana w technice mix - media czyli ceramiczno- tekstylna. Oprawiona w starą  , złotą ramkę . Do postawienia lub powieszenia.
Tytuł.,, Madonna w Moherowym Berecie,,
Wymiary 24/20 z ramą
Fant drugi .Tkanina autorska z serii ,, Alchemia,,pt,, A Po Nocy Przychodzi Dzień,,
Druk i flok na naturalnym lnie. Trochę brokatu.
Sygnowana.
 Wymiary 44/84 cm
Tkanina autorska z serii.,, Plotka,,.Druk i flok  na polskim lnie. Sygnowana.
Wymiary 42/27 cm
Losowanie 27 marca.
Zasady jak zwykle. Bannerek. komentarz i blog do ulubionych.
A poniżej  fant bez losowania. Oto kilogram czegoś -co ja nazywam kreatywnym śmietnikiem.

Są to resztki z moich autorskich tkanin. Drukowane . barwione i flokowane. Są tez nitki ręcznie przędzione i ceramiczne kawałki. Dla kogoś kto robi np bizuterię - bardzo przydatne. Trochę tego zostaje i szkoda wyrzucać. To fant poza losowaniem dla osoby która jako pierwsza wyrazi chęć posiadania.

I wówczas od razu poproszę o @ z adresem do wysyłki.
Zapraszam
Gaja

poniedziałek, 11 marca 2013

DOMOWA MYDLARNIA- ODCINEK 2

W  nieziemskim zachwycie nad moim nowym hobby  i niejako z rozpędu , a trochę też i po to żeby dwa razy nie sprzątać- popełniłam urobek nr 3,4,5 i 6. Tak wiec posiadam 6 kilogramów domowego , ręcznie robionego mydła.
Ale mam zabawę... mówię Wam.
No normalny świr.
Najlepiej mi wyszły pieczątki .Co?
A tu widać z czego robiłam ostatnie urobki.
Masła kokosowego i shea tez dodałam, bo mi zostało tak po 100 gr na każde mydło.No i trochę wosku pszczelego od zwolskiego Grzesia.
Sama natura jak widać i takie było założenie, żeby tym razem nic z syntetyków - więc kolory są takie jak się im chciało wyjść ,a zapachy z apteki.

Po prawo mydło z oleju lnianego z węglem . Wygląda nieżle , pachnie bergamotkowo  i jest dosyć twardawe.Po lewo - wyobrażcie sobie - z  zieloną herbatą. Odwar plus liście dały mi taki ciemny kolor
Tu widzimy mydło z  oliwy z oliwek , oleju sojowego z siemieniem lnianym oraz  czekoladowe z kakao i skórką pomarańczy . Pachnie miętą
No i  kaniec filma. Zamykam mydlarnię bo mam przeszlo 6 kilo mydła - o czym juz wspominalam ale w związku z tym ogłaszam candy
Tyle ze zapraszam na to  do Kurnej Chaty, bo  na tym blogu będzie wielkie candy artystyczne  z okazji 100 000 odwiedzin .
Jutro się spodziewajcie.
Aha ... Kreciku  i Margo- wiem, że pytałyście  o foremki, ale nie odpowiedziałam od razu bo mi blogger nie wpuszczał komentarza pod własnym postem.
Foremki kupiłam w Akademii 4 pory roku - gdzie mnie miła pani Beata uczyła mydlarstwa.
Kosztowały 120 zł / 4 wytłoczki na blistrze/Ale namierzam przez  ibeja firmę z Wrocławia. Kilka foremek Małż zamówił w Stanach  i czekam,   lecz wolałabym w kraju kupować
No i jeszcze Wam chciałam powiedzieć ze zapisałam się teraz  na kurs pt,, Kosmetyki naturalne,, Czyli że naumiem sie robić kremy półtłuste , balsamy do ciała, błyszczyki , kule kapielowe ... no może nie wszystko naraz.
Tak mi sie marzą małe mydełka gościnne  i własne płyny do kąpieli, i balsamy w łazienkach w Chacie... o ile zechcecie takich używać ....

Ale jak Was znam moje kochane szalone dziewczyny to zechcecie.
Uściski
Gaja
PS. Na mydlarskie candy zapraszam do Chaty/ kurnachata.blogspot/

piątek, 8 marca 2013

DOMOWA MYDLARNIA- CZYLI JAK PODAROWAŁAM SOBIE ODROBINĘ LUKSUSU.

Było tak. W Mińsku Mazowieckim naprawiam maszyny do szycia. A parkuję auto pod sklepem  z luksusowymi , importowanymi i ręcznie robionymi mydłami. Lubię takie sklepy, ich zapach , klimat i nawet przymykam oko na  teksty wychwalające naturalny sklad mydeł- w wiekszosci mocno na wyrost. Wlazłam więc i tym razem do środka i wzrok mój zawiesił się na ciemnych kostkach mydła ,wyglądającego na skrajnie naturalne- jakby z glinką , albo z ziołowym wyciągiem i paprochami .Ładnie było wyeksponowane i  bardzo zachęcało do kupna ,więc sięgnęłam...
Kosztowało 44 zł za 100 gr...
Odłożyłam szybciutko.
Wróciłam do domu.
Właczyłam internet.
Znalazłam warsztaty nt  wyrobu mydła  i odbyłam dwa . Pierwszy z naturalnych ,a drugi z glicerynowych
I od tej pory bedziecie się u mnie w domu myć naturalnym, AUTORSKIM, RĘCZNIE ROBIONYM A PRZEDE WSZYSTKIM WIADOMO Z CZEGO ROBIONYM- prawdziwym mydłem.
Bardzo mnie ta  nowa umiejetność rajcuje, bo mam znakomitą zabawę i  nowe hobby .
A jak sobie pomyslę o Chacie i  moich naturalnych, prawdziwych i ślicznych mydłach w łazience ... to mam takie ciepłe uczucie koło serca/ jak mawiała Ania Shirley zwana Anią z Zielonego Wzgórza na mysl o bufiastych rekawach w  sukni z czekoladowej wełny , którą jej Mateusz  sprawił/
 A, propos czekoladowych wełnianych rekawów -to dzis nastawiłam czekoladowe mydło- ale zdjecia będą jutro bo musi skrzepnąć
.
 Urobek domowy nr 1. Tu widzimy mydła glicerynowe, których wytwarzanie jest dziecinnie proste gdyż gotową bazę glicerynową się barwi, aromatyzuje i wlewa do form w której dość szybko zastyga .  Po godzinie mamy więc gotowe mydełka, tyle ze ,, naturalne,, to one są jedynie z nazwy. Ręcznie robione - tak . Ale barwnik jest chemiczny, zapach syntetyczny a baza glicerynowa ma  w skladzie pól tablicy Mendelejewa/ sprawdzałam w internecie/
Jeśli się dowiem jak zrobić bazę  i zastosuje barwniki roślinne  - to się do natury może trochę zbliżę...
Jednakowoż zabawa była przednia a i efekt przesłodki

.A oto urobek nr 2 / góra/. tym razem mydła tzw naturalne.../no prawie/ bo  różane jest  z  nasionami lawendy , kroplą barwnika i aptecznym olejkiem z drzewa różanego.Piżmowe zaś  z  makiem bez barwnika ,ale z kroplą syntetycznego piżma..
Po lewo widać  pieczątki  z autorskim logo. Nie... nie ześwirowałam całkiem, ale w głębokiej szufladzie znalazłam moje stare stemple  z lat 80  i do  mydeł się nadadzą w sam raz.
Tu zaś widać z czego powstały mydła - czyli  masło palmowe, shea, kokosowe  i olej rycynowy plus otręby żytnie , mak , lawenda.
Urobek nr 3 i 4 własnie krzepnie - czyli mówiąc literacko ... proces saponizacji się w nim dokonuje.Rezultaty jutro.
Uściski.
Gaja
PS Wiecie jak cudnie pachnie w łazience/??No normalnie miodzio.

sobota, 2 marca 2013

PRAWIE JAK U ETRO -CZYLI KOLEJNA PRÓBA FLOKU I CO Z TEGO WYNIKŁO.

Coś mnie naszło wczoraj z rana - żeby od flokowych prób nieustannych przejść wreszcie  do produktu.A ponieważ wcześniej już ustaliłam ,ze najfajniej się flokuje  i najlepiej wychodzi gdy na lnie został zrobiony wstępny wydruk- dawaj przeglądać zapasy wydrukowanych i raczej nieudanych lnianych  farbowań i odbarwień.
 Tu się kłania nauka mojej  mistrzyni Lindy Maynard , która podkreślała wielokrotnie ,że nigdy nie należy  wyrzucać prac, choćby nie wiem jak  bardzo nam się wydawały nieudane- bo mogą być znakomitą bazą do kolejnych działań.
Święte słowa  Linda
Tym razem  wybrałam owalny ,  plamiasto i brzydko wydrukowany obrus- nie byłoby mi go zal gdyby się zmarnował.
Tu widzimy fragment floku na wstępnie pochlapanym lnie.Kolory jak to u mnie - nasycone dośc, ale nie mam na to wielkiego wpływu ,bo tzw strzyży - czyli włókien, które się napyla  nie umiem/ /jeszcze/ produkować.Jednakowoż pracuję nad mieszankami i pierwsze próby wypadły zachęcająco.
Rezultat przypomina nieco welurowe, staroswieckie babcine obrusy- więc idealnie. Teraz dorobię do tego zasłony... no może na początek dekorację okna ,bo duże  płaszczyzny - zdecydowanie poczekają na lato  w Chacie.
W pracowni - masakra. Flok jest wszędzie , podłoga ma aksamitny dywan w kolorze brudno szarym, półki pokryte szarym , grubym kurzem... ale co tam ... . Sztuka wymaga ofiar.
Usciski
Gaja