,, UNIKALNA,, BEATA JARMOŁOWSKA

BLOG BEATY JARMOŁOWSKIEJ
MODA,TKANINA, WNETRZA

wtorek, 29 stycznia 2013

KURS BARWIENIA NA ZIMNO CZYLI HEJ KOLĘDA, KOLĘDA

Zawsze miałam szczęście do ludzi ,  ze szczególnym akcentem na kursantki  i tu chciałam pozdrowić serdecznie silną grupę giżycką. Ale ostatni , sobotnio- niedzielny kurs - barwienia i druku eksperymentalnego był doprawdy wyjątkowy.Dziewczyny przyjechały z daleka bo z Rzeszowa , Katowic  i Opoczna. Nawiozły darów rozmaitych. Broń Boże nie jest to niezbędny element kursów , ale było bardzo miło.
Tu widzimy przepiękny kilim opoczyński-do Chaty, konfitury z aronii, grzybki , naleweczkę i suszone jabłuszka- prezent od Ewy. Był jeszcze domowo wędzony boczek, ale został pożarty zanim trafił do zdjecia
Oto przepiękna szklana tara , jako dowód że marzenia sie spełniają- dar Ewy i prezent kosmetyczny od Agatki.
A potem było tak.
 Rozpakowuję te prezenty i  pieję z zachwytu, Dookoła stołu ściele się gąszcz papierków rozmaitych i foremek po ciastkach - bo Mariolka przywiozla swoje babeczki cytrynowe, Pod nogami bagaże ,herbata się robi i powyjmowane  co kto na zajęcia ma ....Ewa z Mariolką wyszły do samochodu na chwilę, a ja słyszę  naraz , że dzwi sie otwierają, więc wychylam głowe w tamtą stronę i widzę faceta....
Hmmm, mysle sobie... Któraś panna przyjechała z mężem i zapomniała powiedzieć. Ten   zamarzł w samochodzie i się przyszedł ogrzać, albo z toalety skorzystać.. i oto jest.  
.Ale po chwili spostrzegam ze zdumieniem niemałym, że ten pan ma  na sobie  takie  białe do kolan ubranko z haftem , narzucone na czarne, długie ubranko i stułę na szyi ...
 I tak sie okazało, że to był ksiądz ,przez pół wizyty duszpasterskiej  zwany proboszczem -co było nie do końca prawdą jak sie pożniej wydało.
Jak się domyślacie -po kolędzie przyszedł .
Przyszedł...no to został i kolęda się odbyła.
Krzyż się znalazł, świeca też, nawet autorska, z pszczelego eko- wosku  . Kropidło z lekka zdefasonowane -Agata wypatrzyła w górnej szufladzie kredensu. Tylko z wodą święconą był mały problem, ale  Ksieżulo sobie poradził i mam tyle święconej wody, że jak komus z Was zabraknie niech pisze na mój@
Ku mojemu zdziwieniu, mimo totalnego chaosu i rozpierduchy- ksiądz wyglądał na bardzo zadowolonego, pięknie nam mówił o powinnościach artysty , o tym ze zmarnować talent dany od Boga to jest grzech ciężki i tu się dokładnie  zgadzamy...
Tyle, że tak miedzy nami -  powinien częściej o tym grzmieć z ambony, mówić i kłaść nacisk .Bo ileż to razy słyszałam od okolicznej, mieszkającej tuż obok  gawiedzi, plotkującej, chlejącej i  trwoniącej czas na puste  trzepanie ozorem- żem do niczego  matka i żona a na dodatek GOSPODYNI , bo się głupotami zajmuję i beztalencie jestem.A ja tylko, w cichości ducha wykonywałam chrześcijański obowiązek i  pielęgnowałam moje boże dary.

I a. propos darów to znowu zostałyśmy obdarowane po a- obrazkiem , po b- cukierkiem / każda po jednym/
Kropidło mam nowofalowe

piątek, 25 stycznia 2013

CZŁOWIEK Z TEFLONU- CZYLI NAJNOWSZY POKAZ BOHOBOCO.


Z racji wykonywanego mego zajęcia   bywam na imprezach rozmaitych. Mogła bym bywać częściej , ale zazwyczaj miałki to jest świat i czas stracony, więc się migam.
Tym razem jednak oprócz eventu - kolacja się  szykowała i wieczór z przyjaciólmi  dawno nie widzianymi. A że  niepospolici to ludzie - więc udałam ci ja się do Wawy.
I otóż
W Soho Factory przy ulicy Mińskiej 25 odbył  się pokaz młodego duetu projektanckiego o nazwie BOHOBOCO czyli  Michała Gilbera - Lach    i Kamila Owczarka.
Impreza zorganizowana została nad podziw sprawnie. Wielka publiczność, tłum dziennikarzy, piękny, długi wybieg.Znakomite światło, dzwięk i dobry podkład muzyczny. Świetne tempo i choreografia , ale tę robiła Kaśka Sokołowska , która zna się  na swojej robocie jak nikt i nie zwykła  dawać ciała.

Panowie naspraszali celebrytów ze ach. Dwa pierwsze, długie  rzędy były nimi wypełnione  Od  reporterskich fleszy można było oślepnąć. Czasem tylko  człowiek się gubił ,kto zacz jest ta czy ten , tak pozmieniane od botoksu i kolejnych ingerencji plastycznych mieli rysy.
A sama kolekcja?? W mojej ocenie bardzo słabe , sztampowe , głównie białe , czane i czarno biale kiecki rodem z filmów klasy B -czyli  serialowej gwiazdeczki sen o luksusie.
Wielki, warszawski staw banału.
Aż bolało.
Szkoda, że podstawę kolekcji stanowiły   kółka wycięte z tropiku od namiotu.Przy niektórych modelach, przyznam, zastanawiałam sie, czy to na co patrzę jest aby napewno tym- co widzę. No bo projektanci tacy podobno wybitni,a  to co stworzyli przypominało powleczenie zdjęte z parasola np.

Jednakowoż trzeba przyznać jedno, że o ile zdarzyło się, że jakieś ubranie miało konstrukcję -to była to konstrukcja dobra. .
Wszystko prezentowało się dość poprawnie na ładnych , bardzo , bardzo chudych i młodych modelkach, ale co z resztą całego  nie -celebryckiego świata.? Ciekawe czy panowie autorzy są w ogóle świadomi, że taki świat istnieje?
 Teraz widzę w necie entuzjastyczne recenzje i czytam co następuje.
,,Podstawę kolekcji stanowiły tkaniny pokryte teflonem ,,,    No brawo , to  znakomite i bardzo twórcze powiązanie . Teflon wszak się świetnie sprzawdza w kuchni ,a kilka kiecek - w sam raz nadawało się dla podkuchennych lub na pielęgniarskie kitle.
,, Reinterpretacja białej koszuli,,- no cóż, trafniej bym tego nie określiła...
,,Kolekcja stanowi miks zachodnich trendów,,  I w komentarzu tym nie chodzi  bynajmniej o wyglad jakiejs blogerki modowej - bo to byłby  istotnie komplement. Podczas  gdy dla projektanta to  raczej obelga .
 Jakaż to jest  w Polsce pożądana i kluczowa  umiejętność -  miksowanie zachodnich trendów... Czego jak czego ale tego z pewnością uczą na naszych uczelniach .A  i   jakież  to oryginalne wyróznienie dla kolekcji. ...
Tyle że do miksowania też trzeba miec talent , a poza tym  zamiast podpierać sie zachodnimi trendami - niechaj się ktoś / byle z tych zdolniejszych/ podeprze wreszcie wschodnimi co?
Skoro mogli Domenico Dolce i Stefano Gabbana to i wy możecie, dzieci.
Dolce/ Gabbana  wiosna lato 2013

.Przynajmniej bedzie  po nowemu i na czasie.
Bo  tym razem  kolejna, duża para  poszła w gwizdek  i to na dodatek w gwizdek   teflonem wysadzany. Na grubo.

Panowie Autorzy


PS
 I to nie jest tak ze mną, że nic mi się nie podoba . Obejrzyjcie sobie kolekcje Łucji Wojtali albo Bereniki Czarnoty chociazby ...
 No, ale to dziewczyny -zdolne , mądre , ambitne więc wiadomo, że  nie będą szły po bandzie.
Uściski
Gaja


środa, 23 stycznia 2013

PRAWIE JAK KSIĘŻNA...

Dziś brałam udział w wydarzeniu doprawdy niezwykłym.A mianowicie byłam fotografowana jako Georgiana Cavendish- księżna Devonshire. Zdjęcia miały związek z projektem Bringing Art a fotografowała Olga Stachwiuk.
Jako punkt wyjścia wybrałam obraz Joshuy Reynoldsa pt,, Georgiana Cavendish with daughter ,,.
W projekcie chodzi o to żeby znalezć obiekt artystyczny z którym sie czlowiek utozsamia i wystylizować się w sposób maksymalnie zblizony do oryginału.
Dzisiejsza sesja dodatkowo nakręcona została na uzytek TVP co dodawało jej smaczku.
Georgiana Cavendish- osiemnastowieczna piękność  i ikona stylu .
Postać wielowymiarowa -przebogata kobieta  ale nieustannie  tonąca w długach  bo  zagorzała hazardzistka .Niekochana żona, ale ukochana kochanka , fantastyczna matka zdolna do najwiekszych poświęceń..Przez swoje pochodzenie z  domu Spencer- przodkini Lady Di. Przez swoją pozamałżeńską córkę- pra pra prababka lady Sarah Fergusson - księżnej Yorku.
O losach tej pani opowiada przepięknie zrobiony film kostiumowy pt,, Księżna,,
Nie wiem doprawdy dlaczego wybrałam akurat ten obraz.
Moze dla pewnej bezpretensjonalności ujęcia postaci. Księżna- uosobienie stylu , wszelkich mód - które często sama kreowała, jest tu przedstawiiona w spodób swobodny, domowy -wręcz lekko niedbały.
Nic nie podkreśla jej statusu- pozycji najbogatszej kobiety Anglii tamtych czasów, ani skromna suknia , bez ozdób , haftów i złoceń, ani nieobecna biżuteria, Tylko sukienka dziecka, z lekkiego jedwabnego muślinu, z marszczeniami na rękawkach i staniczku - wygląda na kosztowną. Reszta jest totalnie bez pozy.
Jednakowoż dzisiaj  ekipa na planie miała trochę zadymy z dopasowaniem do siebie fragmentów układanki.Najwiekszym problemem były moje włosy bo krecone to one nijak nie są, ale od czego termoloki. Z kiecką i forbotami poszło nam dużo łatwiej.
Dziś kilka ujęć z planu, a wkrótce efekt końcowy- czyli fotografia Olgi. Nie zezwoliła na nawet najmniejszy podgląd , więc sama jestem niezmiernie ciekawa.
Chwila przerwy w pozowaniu. Jak widać- dziecko mamy bardzo grzeczne....

Się malujemy i czeszemy u Olgi w studiu. I się nakręcamy a,, dziecko.. siedzi na krześle.

Olga pstryka i pstryka

I nawet lord Cavendish  niespodziewanie się nam pojawił.
 Uściski
Gaja

piątek, 18 stycznia 2013

DZIEWCZYNY I CHŁOPAKI, NAJNOWSZY POMYSŁ JEST TAKI...

Mam dla Was fantastyczną wiadomosc. 16 marca bede miała radosną okazję goscić Alicję Tyburską- włascicielkę bloga ,, TKACKIE HISTORIE..
Alicja jest znaną specjalistką od technik tkackich and co.
I w zwiazku z tym o godz 16 odbedzie się rekodzielnicze spotkanie poświęcone techmikom tkackim . Zapoznacie sie z krosnami tradycyjnymi i od Kromskich,  rodzajami osnowy , splotami... bedzie mozna popracowac przy  tworzeniu osnowy,  osnuwaniu krosien , bedzie mozna potkać.
WSTĘP WOLNY.
miejsce spotkania
Majowa 307 Otwock- czyli u mnie w domu.
Dojazd we własnym zakresie - nie będę  przywozić ze stacji bo musze sie zająć Alicją - musicie se same dac radę
Ala przywiezie swoje tkaniny
Jako bilet wstepu- coś słodkiego ale nie jest restrykcyjnie wymagane.
No już -zapisywać się bo 40 osób do salonu nie wcisnę więc kto pierwszy ten lepszy.
 @ beatajarmolowska@wp.pl
0507014566
I uprasza się szanowne uczestniczki-  jako ze zainteresowanie spotkaniem  jest duże- że jeśli komuś się coś obemknie, bo życie niezłe scenariusze wszak pisze- żeby łaskawie powiadomić o nieobecności  , to  na wolne miejsce wskoczy dziewczyna  z listy rezerwowej - która zapewne niebawem powstanie.
Zapisały się
Anna Miałkowska- Celestynów
Otylia Bębenek-
Gosia Korzeniewska-
Małgorzata Mentel-
Maryla Wojciechowska-Nowy Dwór Mazowiecki
Małgorzata Bartel - Warszawa
Małgorzata Sulej- Warszawa
Sylwia Łaskowska-
Roksana Szlaska- Warszawa
Anna Tomorowicz - Warszawa.
Małgorzata Cel -Warszawa/ Artema/
Ilona Kołodziej-Warszawa/ Artema/

Brak miejsc
Lista rezerwowa


środa, 16 stycznia 2013

STARY ABAŻUR I FIOLETOWA SYPIALNIA

Oto  nowy abażur do ulubionej sypialnianej lampki. Jako podstawę użyłam staroć otrzymany w ramach premi do zakupów poczynionych w okolicznej graciarni.  Stare pokrycie zerwałam a nowe    pochodzi z drukowanej ostatnio serii ,, Alchemia,,.

Tkanina najpierw została zabarwiona na zimno techniką ,, parfait,,- czyli w jednym wiadrze na 1000 kolorów, Następnie nałożyłam  kilka wzorów metodą sitodruku i na koniec wykonałam ciemny ,wyrazisty granatowy flok.Bazą był polski , tradycyjny , kochany len o niezbyt grubym splocie.
Niezle wygląda z podświetleniem..Nastrojowo i przyjażnie, choć trochę mrocznie.

 Tak było...

A tak jest.
Jak widać moja sypialnia jest w fioletowych odcieniach.Ja zdecydowanie preferuje mocne , nasycone kolory i do obowiazującego Schabby chic,u jakoś się nigdy przekonać nie mogłam. A poza tym gdzie się nie spojrzy  na blogach- to wszędzie schabby chic ...
Nie znudziło sie Wam jeszcze ?? Bo mnie już lekko mdli....
I to nie jest tak ze mam cos przeciwko bieli i koronkom, ale juz za dużo tego dobrego.../ W mojej ocenie - naturalnie/
Usciski
Gaja

środa, 2 stycznia 2013

FILCOWE MITENKI DLA ANNY I CYTRYNY W RUMIE

CZYLI SPORTOWY ZESTAW ZIMOWY....

Oto Anna i Jej nowe mitenki. Z filcu , wykonane techniką NUNO,w całosci pokryte jedwabnym szyfonem z intarsją z  brokatów i weluru jedwabnego. Długie, ciepłe i bardzo zgrabne, ale akurat mała w tym moja zasługa, bo na śliczne, szczuplutkie raczki Anny to nie jest sztuka wielka zrobić zgrabnie.Tu widzimy granatowe...
A poniżej - stalowe.
 Ten hańbiący, spaw,,który widać na fotce, powstał na skutek wyprasowania na blaszkę i rozejdzie się w noszeniu.
Jako metalowe ćwieki użyłam naklejanych nitów od Swarowskiego. Dekor z jedwabnego ,haftowanego sari. Ania bardzo zadowolona i o to chodzi.

A teraz podam infantylnie prosty przepis na delikates, ktory  rokrocznie pomaga mi przetrwać zimę . Oto banalne  cytryny w rumie.
Kilka zdrowych cytryn i jedna pomarańcza pokrojona w plastry. Słoik i rum/ nie musi byc drogi./ Pokroić, zalac i odstawić na 2 dni . A potem herbatka  i do lózka....
Uwielbiam ...
Zimą zapadam w sen zimowy. Inne zwierzęta tez tak mają, wiec się pewnie jakies fizjologiczne wytłumaczenia  znajdzie.
Nie traktuję tego w kategoriach negatywnych i nie mam wyrzutów sumienia...Wręcz przeciwnie - to jest czas podarowany . Dużo wtedy czytam, spotykam się z przyjaciółmi/ Uściski serdeczne Haneczko-  już się nie mogę doczekać naszego spotkania ,pogaduch  i turkusowego kocyka.
Zdarza mi się pomyśleć i zastanowić  nad sobą ,bywa tez że  reperuję  to co w moim ciele sie zepsuło.... mam czas i przestrzeń na takie działania.
Poza tym - świat zewnętrzny niewiele mnie obchodzi. Jakieś śniegi padają, rzeki zamarzają i odmarzają  a ja śpię, śpię ,śpię ,śpiąca królewna normalnie jest ćwiczona.
Dobrze ze mam nienormowany czas pracy....
ALE ZA TO JAK PRZYCHODZI MARZEC TO SIĘ BUDZĘ...
I WTEDY WSTAJĘ
I WIDZĘ....
Te koty co po kątach leżą,  kurze co maja 2 miesiące  i  okna przez ktore nic nie widać....
Wtedy  zaraz , z rozpędu wzywam na pomoc zaprzyjażnioną panią co to jest od kotów , kurzy i okien....
Taka jestem ambitna dziewczyna...
A  na poważnie- to od jakiegoś czasu borykam się z alergią. Kiedyś było sezonowo, teraz się robi całorocznie .Nie daj Boże kurz- puchnę, kaszlę itp itd. Jutro mam testy  i się wyjaśni co poza kurzem i roztoczami jeszcze,bo to nie wszystko z całą pewnoscia.   No i skoro zima ,czas ochronny- to sie trzeba bedzie zastanowic co dalej ... piguly czy szczepionki....czy moze tez chelatacje jakies i magnetoterapia.
Bo jako postanowienie noworoczne - mam swoje zobowiazanie do zrobienia małego ale kompleksowego auto- remonciku...
Ale to dopiero od jutra .
A tymczasem pozdrawiam Was serdecznie z łózeczka z herbatką plus cytrynki w rumie
Uściski
Wasz Gaja
/pseudonim artystyczny- Śpiąca Królewna/