Re -using czyli ponowne użycie, odświeżenie , drugie życie rzeczy już używanych. Niby nic nowego , ale teraz obserwowałam to na każdym kroku.
Po pierwsze - kąciki edukacyjne w których można się było zainspirować, lub pod okiem instruktora wykonać coś z niczego.
Koszt tutoriala - i funt wiec zaiste niedrogo.
Sprzęt i surowce z recyclingu ,ale poskładane i popakowane jak trzeba- dostępne na wyciągniecie ręki. Musze przyznać, że te kąciki cieszyły się dużą popularnością , a co znamienne- siedzieli tam i pracowali sami bardzo młodzi ludzie.
Fantastycznie -znaczy- młodzież interesuje się i rozumie te cudną ideę.
Chciałam kupić kilka prostych narzędzi - zwłaszcza do robienia kwiatów z porwanych pasów tkaniny , ale nic z tego , bo już drugiego dnia targów zostały wyprzedane.
Rezultaty uzycia w/w.
Wystawa poświecona haftom, a raczej eksperymentom hafciarskim.
I haft/ kompozycje/ collage ze zużytych torebek z herbatą
W ogóle z herbatą to sie u nich cos dziwnego dzieje, bo za szczyt ekspresji ,zdaje się, uchodzi druk, haft , aplikacja na papierze z torebek herbacianych/ uzywanych- oczywiście/
Bez przerwy się to widuje...
Podhaftowywane kopyta szewskie.
A teraz będzie kilka zdjęć z domu handlowego Liberty przy Oxford Street. Uwielbiam tam chodzic i obserwować w którą stronę design skręca.
Tu widać recyclingowane obiekty Lou Rota., która na talerzach ze sklepów charytatywnych/ jak nic/- wypala swoje kalkomanie , a potem one się stają bardzo,bardzo kosztowne i snobistyczne.
Jak widać odeszła od owadów na rzecz ptaków , kwiatków i motylkow.
I słusznie.
Żaden talerz w swojej pierwotnej postaci nie jest z tego samego kompletu.
A tu - zastawa stołowa zaprojektowana tak, jakby się składała z różnych- nie pasujących części.
I opakowania niczym wytłoczki do jajek z eko- tektury- wyeksponowane oczywiście.
Cały wielki dział- pod tytułem jak widać.
Fotel dentystyczny z lat 60- tych. Jak to dobrze, że mam zbiory starych haftów krzyżykowych . Oprawię zaraz to i owo.
Dywany ze szmatek - w centrum Londynu za grube setki funtów. No tu to się lekko zdziwiłam....
Jaki swojski akcent...
W knajpkach też recyclingowane rzeczy
Ponieważ ja tez staram się byc eko- to z wielką przyjemnością się temu wszystkiemu przyglądałam.
Wreszcie jakiś zdrowy snobizm.
A teraz bedzie kawałek na ten temat z mojego prywatnego podwórka
Przedstawiam gitarkę która wykonał sobie mój starszy syn - Piotr , obecnie student pierwszego roku wydziału sztuki De Monfort University w Leicester .
Gitara jest jak najbardziej z recyclingu albowiem wprawdzie pudło jest drewniane, ale gryf i tzw,, bebechy,, czyli jak rozumiem to co wytwarza dzwięk - zostało sporządzone z części używanych gitar wylicytowanych na aukcjach.
Na pudle autor wykonał malature i ciekawym lakierem pokrył. Wyobrażcie sobie ze dzieło to nawet nadaje się do grania., a synuś nie dośc ze gra to i nawet śpiewać zaczął..
Usciski
Gaja